https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z resztek ugotuj bigos - radzi Julia

Lech Klimek
Podpowiadamy, jak nie zmarnować jedzenia, które zostało nam w lodówce po Wielkanocy.

I już po świętach, wszystkim zostały góry jedzenia, co Pani z tym robi?

Resztki pieczonego mięsa wylądują w bigosie na winie. Czyli z mięsa wrzucamy wszystko, co się nam nawinie pod rękę, plus kapusta i gotowe. Natomiast wędliny i kiełbasy można dodać do fasolki i ugotować tę po bretońsku. Zarówno bigos, jak i fasolkę śmiało można pasteryzować. Będzie na obiad jak znalazł, kiedy wrócimy do pracy i akurat nie będzie czasu na gotowanie.

Coś jeszcze nadaje się do słoików?

Ja pasteryzuję też żurek. Ten przygotowywany na święta zawsze smakuje inaczej. Robiony jest na prawdziwym zakwasie, dlatego zawsze przyrządzam go więcej. Żurek wlewam do wyparzonych słoików i gotuję 10 minut w garnku. Czyli tak, jak się robi z normalnymi przetworami. Po wyciągnięciu weków kładziemy słoiki do góry dnem. Tak przygotowany żurek może poleżeć w lodówce nawet miesiąc.

Niczego Pani nie mrozi?

Nie każdy produkt się nadaje. Jeśli na święta kupujemy szynki w sklepie, to nie ma co takiej wędliny wkładać do zamrażalnika. Po rozmrożeniu nie smakuje, będzie z niej wyciekać woda. Jeśli przygotowaliśmy ją sami albo kupiliśmy taką swojską szynkę, to śmiało. Można zawinąć szczelnie w foliowy worek i zamknąć w zamrażarce. Zarówno wędlina, jak i wędzony boczek po rozmrożeniu będzie miał piękny zapach i dobry smak. Nie zamrażam też kiełbasy. W zwykłym papierze zachowa świeżość przez dwa tygodnie.

Wielkanoc to zawsze wielkie gotowanie jajek. Bo wiadomo, lądują w żurku, w chrzanie, potrzebne też do sałatki jarzynowej. Zawsze jednak trochę zostaje. Co z nimi zrobić?

Świetnie znam ten jajeczny problem. Z tych, które mi zostają, robię pyszne pasty. Ścieram je na tarce, na małych oczkach. Można je nawet zmielić. Do takiej masy dodaję trochę miękkiego masła i śmietanki. Jeśli ktoś lubi, to może dodać majonezu czy musztardy. Do tego dodaję, co tam jest. To może być ryba, szynka, biały ser, papryka, rzodkiewka. Co kto lubi.

A co zrobić z ciastem, którego zawsze też sporo zostaje?

Najprościej zamrozić. Ja dzielę je na porcje po kilka kawałków. Zawijam w folię aluminiową i gotowe, można wkładać do zamrażarki. Smakołyki do kawy wyciągam, gdy trafią się niespodziewani goście. Oczywiście nie każde ciasto nadaje się do tego, najlepiej sprawdzają się wypieki z ciasta drożdżowego, biszkoptowego, kruchego, francuskiego czy piaskowego. Niskie temperatury dobrze znoszą też torty, serniki czy makowce. Będą dobre jeszcze przez trzy miesiące od zamrożenia.

A ma Pani jakiś sposób na to rozmrażanie ciast?

Nic nadzwyczajnego. Jeśli ciasto jest z kremem, to wyjmuję z zamrażarki i zostawiam w lodówce na mniej więcej dobę, żeby powoli doszło do siebie. Drożdżowe, biszkoptowe czy piaskowe wystarczy na trzy godziny zostawić w temperaturze pokojowej i powinny być dobre.

A co, jeśli nie chcemy nic mrozić?
Babki drożdżowe, piaskowe, keksy czy inne ciasta suche lądują w bajaderkach. Wystarczy je skruszyć, dodać kakao, dużo bakalii, roztopione masło i trochę alkoholu.

rozmawiał Lech Klimek

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska