- Popełniłem najcięższy grzech i przestępstwo, Marta zginęła z mojej ręki. Nigdy mnie ta myśl nie opuści - mówił 28-letni dziś Marek K. na sali sądowej. Za tydzień w jego sprawie ma zapaść wyrok. Prokurator i ojciec Marty (oskarżyciel posiłkowy) chcą dla niego dożywocia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. - Ten dramatyczny apel o przebaczenie jest niestosowny w tych okolicznościach. Nie chodzi o werbalną skruchę, ale o to, by okazać ją swym zachowaniem - mówił pełnomocnik oskarżenia, mec. Lewiński.
Oskarżyciele podkreślali, że zbrodnia została dokonana z premedytacją, a Marek K. był w swoich działaniach "precyzyjny, cyniczny, zimny". Na dowód tego przypominali, że chłopak, gdy dowiedział się o ciąży 16-letniej Marty, zawiózł ją do domu, w którym nikogo miało nie być, zadał jej 36 ciosów nożem, a potem bardzo dokładnie posprzątał ślady zbrodni.
Według obrony, zadanie dziewczynie tak dużej ilości ciosów świadczy o tym, że wpadł w panikę i nie ma tu mowy o żadnym planowaniu. - W psychiatrii mówi się w takim przypadku o "nadzabiciu", to było bezładne działanie - tłumaczył mec. Stanisław Kłys, obrońca Marka K.
Obrońcy podkreślali też, że ich klient jest szczery w swojej skrusze, a siedem lat w areszcie zmieniło go na lepsze - uczestniczy m.in. w rekolekcjach.
Po wysłuchaniu mów końcowych obu stron, krakowski sąd zdecydował, że wyrok na Marka K. zapadnie 13 maja. To będzie już trzeci w tej sprawie. Do tej pory zapadły w tej sprawie wyroki w 2008 i w 2010 r. Ten drugi wykluczył planowanie i okrucieństwo zbrodni, jednak wyrok ten uchylił w 2011 r. Sąd Apelacyjny. Zdecydował, że proces Marka K. ruszy po raz trzeci.
Zobacz zdjęcia obchodów święta 3 maja w Krakowie: 3 maja 2013 | Przed II wojną światową
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+