Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zacznijmy mówić o miłości

Jerzy Surdykowski
archiwum
Oto mamy kolejne święto wszechobecnego biznesu. Zaraz, zaraz… - powie co przytomniejszy Czytelnik, a na pewno już każda przemiła Czytelniczka. Coś się felietoniście pozajączkowało (od nieprzyzwoitej wersji jednego z popularnych dowcipów o zajączku, którego nie przytoczę, ale jak Państwo będziecie spragnieni obsceny, to dam się przekonać). Przecież mamy walentynki, święto miłości i zakochanych, a nie żaden dzień prozaicznego handelku!

No właśnie. Podobną rolę pełni w dzisiejszej cywilizacji Boże Narodzenie, Nowy Rok i wszystkie inne okazje z wyjątkiem chyba świąt narodowych, bo wtedy daje się sprzedać tylko biało-czerwone proporczyki i to z umiarkowanym powodzeniem. Kto z okazji Bożego Narodzenia mówi dziś o Bogu? Trajkoce się o potrawach, szopkach, płytach z kolędami, efektownym przybraniu choinki, a głównie o prezentach. Jaka wspaniała okazja, żeby to wszystko sprzedać drożej niż kiedykolwiek. Kto z okazji Zaduszek pomyśli o jakichś tam duszach, w tym o najbardziej zaniedbanej, bo własnej? Ale o podjechaniu z fasonem pod cmentarz, umieszczeniu na grobach rodziny większej ilości zniczy i kwiatów niż umieścił sąsiad, to oczywiście!

Nie inaczej z walentynkami, tym bardziej że to świeży import amerykański, podobnie jak Halloween. Ileż wszelakiego dobra można korzystnie sprzedać promując prezenty dla damy serca, a nie posiadać takowej to przecież obciach. Więc przynajmniej trzeba udawać, aby nie wyjść na wczorajszego wapniaka. Im droższy prezent otrzymała pani na walentynki, tym bardziej jest kochana. Oto dzisiejsza miara miłości! Podobnym celom służy przecież dzień Pierwszej Komunii: jeśli nie dostałeś kompa albo przynajmniej roweru ze skomplikowaną przerzutką, to się w ogóle nie liczysz i Pan Bóg pewnie też cię olewa. Niech się małolaty uczą, co dzisiaj ważne. Albo inaczej: dasz babie prezent na walentynki, to będziesz miał spokój aż do świętego Mikołaja.

Tu jest sedno sprawy. W naszym życiu wciąż się gada o miłości, ale czy kochamy cokolwiek lub kogokolwiek prócz kasy? W telewizorze serialowe parki przeżywają swoje rozstania i miłosne powroty, w kinie całują się modne gwiazdy, w kolorowym pisemku te same idolki wypinają powabne tyłki, a my sami właśnie jesteśmy zadurzeni w kolejnej osobie i szepcemy jej do ucha "kocham" w nadziei pójścia do łóżka, wejścia w korzystny związek, albo przynajmniej uzyskania chwili świętego spokoju.
Kochamy człowieka, czy naszą z nim przyjemność? Wszystko to są najwyżej romanse z ewentualnym udziałem ballad; od człowieka opędzamy się jak od uciążliwego owada. Dlatego całe to walentynkowe przywoływanie miłości, którym przesycona jest nasza dzisiejsza kultura i które tak sprytnie wykorzystuje biznes do rozkręcenia sprzedaży, to tylko bełkotliwe ćwierkanie.

Nie darmo najmodniejszy portal społecznościowy, na którym zawiązało się już nieprzeliczone mnóstwo ballad i romansów, nazywa się "twitter", co tłumaczy się jako "ćwierkanie", "podniecenie", "bełkot".
To jest kropla, przez którą widać zasmucający ocean naszej dzisiejszej świadomości. O miłości należałoby porozmawiać z trzymającą się za ręce parą staruszków, którzy przeżyli ze sobą życie i nadal patrzą jedno na drugie z sympatią, choć dawno przeminął ogień erotycznych namiętności. Na pewno w swej żegludze przez życie napotkali burze i huragany, na pewno nieraz mieli ochotę rzucenia wszystkiego w diabły, ale przecież pokochali człowieka, a nie swoje przemijające i kapryśne wyobrażenie o nim.

Mało komu dane jest tak wielkie szczęście w miłości, może dlatego, że mało kto nań zasługuje. Mnie nie było dane; pewnie dlatego, że kiedy byłem młodszy i pełen sił, nie potrafiłem - jak większość z nas - odróżnić romansu od miłości, a własnej wygody od wspierania osoby, którą się podobno kocha. Pewna mądra Pani, z którą przeżyłem niegdyś gorący romans, powiadała: "mówisz, że mnie kochasz, ale czy ty mnie jeszcze do tego lubisz?" Miała po stokroć rację, ale ta racja nie nadaje się na walentynki. Jesteśmy spragnieni miłości, ale sami jej z siebie wykrzesać nie potrafimy, a może się boimy? Dlatego ten dojmujący głód usiłujemy zagłuszać walentynkowym festiwalem prezentów i papierowych serduszek. A może by wreszcie zacząć o miłości rozmawiać? Poważnie i serdecznie.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska