Zamarła Turnia jest położona między Małym Kozim Wierchem a Kozimi Czubami. Jej południowa ściana, schodząca do Pustej Dolinki i Doliny Pięciu Stawów, do 1910 r. była uznawana za ścianę nie do przejścia.
- 16 lipca 1910 roku stanęli pod nią: Henryk Bednarski, Józef Lesiecki, Leon Loria i Stanisław Zdyb - przypominał wczoraj, w setną rocznicę zdobycia ściany, przewodnik Apoloniusz Rajwa. - Padał jednak deszcz więc uznali, że w takich warunkach nie da się jej pokonać. Wycofali się, ale wrócili po tygodniu i zdobyli tę nadzwyczaj trudną ścianę.
Ośmieleni tym sukcesem poszli następni śmiałkowie i zaczęło dochodzić do tragedii.
- Najtragiczniejsza była śmierć sióstr Marzeny i Lidii Skotnicówien w 1929 r - opowiada Rajwa. - Obie nagle runęły ze ściany na piargi i zginęły na miejscu. Dopiero Jerzy Leporowski, który bez asekuracji dwukrotnie przeszedł południową ścianę, odczarował ją - opowiada Rajwa.
Dziś na południowej ścianie Zamarłej Turni jest wytyczonych ok. 20 dróg, a dzięki założonemu ubezpieczeniu i dobremu sprzętowi nie dochodzi już tak często do tragedii. Ale Zamarła nadal jest groźna. Nie dalej jak w miniony weekend zginął tam taternik.
W piątek na grobie Stanisława Zdyba - jedynego z czwórki śmiałków, którego ciało spoczęło w Zakopanem - złożono kwiaty i zapalono znicze.