Magistrat miał swój płot
Do biznesmena Stocha należy sporo nieruchomości w Zakopanem. Od 4 lat buduje przy Krupówkach galerię handlową. Inwestycja jest na ukończeniu, ale w połowie maja przed prowadzącym do niej mostkiem zakopiański magistrat nieoczekiwanie postawił płot.
Urzędnicy tłumaczyli wówczas, że zrobili tak, bo obawiali się, by przechodnie nie wpadli po pobliskiego potoku.
Argumentowali także, że wygasła umowa na wejście z deptaka do galerii. Stoch na widok płotu wołał o pomstę do nieba. Jego zdaniem wcale nie chodziło o względy bezpieczeństwa, ale by utrudnić klientom dostęp do jego sklepu. Wyraził też przekonanie, że miasto postawiło ogrodzenie na życzenie jego konkurencji.
Płotem w konkurencję?
Dziś wiadomo już, że urzędnikom magistratu udało się porozumieć ze Stochem i płot niebawem zniknie.
Właścicielowi galerii koncepcja blokowania konkurencji z użyciem płotu tak się jednak spodobała, że tym razem to on postanowił wprowadzić w życie ten patent. Jego ofiarą stał się Dariusz Gryniewicz inny, zakopiański biznesmen,
- We wrześniu ze wspólnikami rozpocznę przy Krupówkach budowę nowej kamienicy - mówi Gryniewicz, właściciel kilku zakopiańskich restauracji w tym sławnej „Watry”. Budynek stanie na miejscu starego domku.
- W którym dziś prowadzimy sprzedaż kebabów. Mam już pozwolenie na budowę i dlatego powoli zacząłem szykować teren pod prace- opowiada
Dlatego jego pracownicy zdemontowali m.in. prowizoryczny daszek nad zewnętrznymi stolikami. Jak dodaje w piątek postęp prac musiał zobaczyć konkurent biznesowy Andrzej Stoch, który ma galerię handlową kilka metrów dalej. I natychmiast zareagował na działania ludzi Gryniewicza. Stoch wysłał swoich pracowników, by na granicy działki Gryniewicza postawili nowy płot.
- Nie mogę się na to zgodzić, bo działka, na której powstaje płot nie należy do Stocha, a do miasta - mówi Gryniewicz. On i wspólnicy ma służebność przejazdu po tym terenie.
- Stoch to wie i dlatego teraz stawia płot, bym nie rozpoczął budowy i tym samym nie zrobił mu konkurencji - nie kryje.
Stoch wstydzi się brudu
Stoch upiera się, że jego jest działka, na której wznosi płot. i zaprzecza, by robił sąsiadowi na złość. Swoje decyzje niejasno tłumaczy. Najpierw powiedział dziennikarzowi „GK”, że płot stawia, by chronić teren Gryniewicza i by z jego budowanej galerii nie spadła na nią jakaś „zabłąkana cegła”.
Później twierdził, że robi płot, bo zabudowania sąsiada to ruina, a na ich tyłach jest „smród, brud i ubóstwo”.
- Gdy za miesiąc otworzę galerię, nie chcę, by moi goście widzieli to wszystko. Stąd płot, który rozbiorę, gdy pan Dariusz doprowadzi swoje lokale do porządku - kończy Stoch.
To brzmi jak żart, bo sam nie kończy remontu należącego do niego hotelu „Morskie Oko” od 20 lat. Na tyłach tego obiektu leżą hałdy śmieci. Do pilnowania swojego płotu wezwał ochroniarzy. Na miejscu pojawił się też pracownik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, by sprawdzić, czy to nie samowola.
Sprawa trafi do sądu?
Wiceburmistrz Zakopanego Wiktor Łukaszczyk obiecał nam, że zajmie się sprawą, bo, jak mówi, działka na której powstaje nowy płot jest gminna. Niewykluczone, że spór biznesmenów znajdzie finał w sądzie.
