

1. Turyści targują się o ceny, gdzie tylko się da
Turyści są dla Podhala niezwykle ważni i nie można ich nie lubić. Miło jest widzieć, że nasz region zachwyca tylu Polaków i obcokrajowców, którzy specjalnie przyjeżdżają, aby podziwiać widoki i dawać lokalnym mieszkańcom pracę. Jednak gdy przychodzi do płacenia za pobyt na kwaterze, w restauracji czy na stoku, wielu turystów lubi się targować. Takie zachowanie bardzo denerwuje górali. Ceny w regionie są bowiem niskie, jak nigdzie w Polsce (wystarczy porównać ceny kwater z tymi nad morzem). Poza tym mieszkaniec Warszawy w restauracji działającej w stolicy się nie targuje. Dlaczego więc robi to na wakacjach?

2. Turyści jeżdżą po Podhalu jak ślamazary i rzadko używają kierunkowskazów
W sezonie większość dróg w regionie zablokowanych jest właśnie przez turystów. Mała przepustowość dróg ma tu kolosalne znaczenie. Korki nie byłyby jednak tak wielkie, gdyby kierowcy przyjeżdżający w góry na wypoczynek byli trochę bardziej rozważni, zdecydowani i mniej rozkojarzeni.

3. Turyści mówią do rodowitych górali po "pseudogóralsku".
W rozmowach, jakie mieszkańcy Podhala prowadzą ze sobą, bardzo często poruszana jest ta kwestia. Górali denerwuje, gdy turyści starają się "przypodobać" gospodarzom i mówią do nich "gazdo", "baco" albo ciągle krzyczą "hej". Co gorsze, często nie znają nawet znaczenia tego, co mówią. "Gazda" i "baca" to nie to samo, i nie do każdego górala pasuje to określenie. Pierwszy to bowiem nie kto inny, jak gospodarz rolny. Drugi... szef pasterzy.