Kiedyś takie krwawe spotkania urządzali pseudokibice rywalizujących klubów piłkarskich. Niestety, ich zwyczaje przeniknęły do szkół.
Moda na organizowanie w danym miejscu i czasie bijatyki dwóch zwaśnionych grup dotarła także do Zakopanego. To zjawisko ostatnio rozprzestrzeniło się do takiego stopnia, że konieczna stała się interwencja stróżów prawa.
- Młodzi ludzie z jednego z zakopiańskich gimnazjów zaczęli umawiać się na "ustawki" na terenie szpitala - wyjaśnia Wiesław Lenard, komendant Straży Miejskiej w Zakopanem. - Co gorsza, w bijatyce brały udział również dziewczyny.
Jakie sprawy mieli między sobą do załatwienia gimnazjaliści - nie wiadomo. W każdym razie, jak twierdzi komendant straży miejskiej, nie były to sporadyczne, a powtarzające się cyklicznie bijatyki. Do szarpaniny dochodziło najczęściej na długich przerwach.
- Bardzo często musieliśmy tam zaglądać, ale teraz "ustawki" za szpitalem się uspokoiły - wyjaśnia komendant Lenard. Młodzi ludzie poszli po rozum do głowy, albo... przenieśli się gdzie indziej.