Janina Łukaszczyk, jedna z mieszkanek Choćkowskiego od co najmniej kilku lat pisze pisma do władz miasta, chodzi do posłów, aby przekonać ich, że utwardzenie drogi do jej osiedla jest konieczne, bo nie może tam dojechać ani karetka pogotowia, ani straż pożarna. Dzieci, szczególnie zimą, mają kłopoty, żeby dostać się do szkoły. I gdy wydawało się, że już realizacja drogi jest realna (płyty z ul. Zaryckiego będą zdejmowane w tym roku i mogłyby trafić na Choćkowskie) to do wiceburmistrza Solika zaczęli przychodzić ludzie ze skargą.
- Obiecałem, że w tym albo następnym roku płyty zostaną położone na drodze, ale pod warunkiem, że wszysycy właściciele gruntów, po których biegnie droga, zgodzą się na to - przypomina Solik. - Podpisy miała zbierać pani Łukaszczyk. Nie pojawiała się. Tymczasem zgłaszają się mieszkańcy, zarówno z Choćkowskiego, jak i z miasta, zaniepokojeni, co my chcemy robić na ich ziemi. Zwrócili uwagę, że to przecież jest ich ziemia.
Teraz nie wiadomo, czy wyrażą zgodę na utwardzenie drogi. Pytali, dlaczego tylko po jednej stronie ma zostać zabrana ziemia, a nie po obydwu.
- Uspokoiłem te osoby, że bez ich zgody nic nie zrobimy - zaznaczył Solik. - Muszą wyrazić zgodę na położenie płyt i na budowę docelowej drogi z prawdziwego zdarzenia.