3 mln 198 tys. zł – taką cenę za cztery pasażerskie busy elektryczne zapłacił Tatrzański Park Narodowy. Busy w piątek 20 grudnia zostały dostarczone do dyrekcji parku w Zakopanem na lawetach. Pojazdy nie są jeszcze zarejestrowane, dlatego nie mogły przyjechać na własnych kołach.
- To pojazdy marki mercedes. W każdym pojeździe przewidzianych jest 19 miejsc siedzących plus trzy stojące. Natomiast w sytuacji, gdy zabierana będzie osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim, będzie tam 16 miejsc siedzących oraz trzy stojące. Busy są wyposażone w windy, które ułatwią załadowanie wózka inwalidzkiego na pokład samochodu. Dodatkowo wszystkie siedzenia w pojazdach można zdemontować, stąd będzie możliwość przewiezienia większej ilości osób na wózkach inwalidzkich – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Każdy z pojazdów musi być wyposażony w silnik o mocy min. 200 koni mechanicznych. Auta te były testowane w warunkach letnich – oprócz kilku innych modeli. Zdaniem TPN pojazdy te najlepiej sprawdziły się na tej górskiej trasie.
Busy dojechały do Kuźnic i co dalej?
Busy zostały zaparkowane przy budynku dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego w Kuźnicach i tam pozostaną przez kilka kolejnych miesięcy. Szymon Ziobrowski zaznacza bowiem, że teraz jest zima, śnieg na szlaku, niekorzystne warunki do poruszania się takimi samochodami.
– A co będzie w czasie przyszłej zimy, tego nie mogę teraz zadeklarować. Na razie prowadzimy rozmowy w jakie formule te busy mogły by jeździć do Morskiego Oka, czy to z Palenicy Białczańskiej, czy z samego Zakopanego. Jeśli miałby jeździć zimą, to wiązałoby się z koniecznością odpowiedniego utrzymania drogi do Morskiego Oka i przystosowania jej do poruszania się tego typu pojazdów – mówi dyrektor TPN.
Dyrektor TPN liczy, że już na długi weekend majowy 2025 roku busy te zaczną kursować na trasie do słynnego stawu.
Nie ma zgody właściciela drogi
Jak będą wyglądały takie kursy? Czy będą to komercyjne i regularne połączenia? Tego nie wiadomo. I póki co mało na to wskazuje. Droga między Palenicą Białczańską, a Włosienicą należy bowiem do Starostwa Tatrzańskiego w Zakopanem. I jak na razie starostwo nie uzgodniło organizacji ruchu i nie dały zgody na kursy takich samochodów na tej drodze.
- To jest droga wewnętrzna. Przy tym stanie prawnym drogi regularny transport osobowy nie jest możliwy. Nie ma odpowiedniej infrastruktury, przystanków etc. Obecnie nie jest to możliwe – mówi Andrzej Skupień, starosta tatrzański. – Ponadto nie wyobrażam sobie również funkcjonowania tych busów przy zaprzęgach konnych, które obecnie tam kursują. Bo tam jest za duży ruch turystyczny, który w szczytach sezonu można porównać jedynie do procesji Bożego Ciała – mówi obrazowo.
Starosta dodaje, że prowadzone są rozmowy z dyrekcją TPN o przyszłości tych busów. – Wiem, że dyrektor ma pewien pomysł na funkcjonowanie w ramach programów edukacyjnych. Ale oficjalnie jeszcze żadne pismo w tej sprawie do nas nie trafiło – mówi Andrzej Skupień.
Jego zdaniem regularny transport osobowy nie będzie możliwy w przyszłości przy obecnym stanie prawnym drogi. – Musielibyśmy usunąć szlaban i zrobić drogę publiczną. A tego zwłaszcza w tym miejscu Tatr nikt nie chce – dodaje. Bo to by oznaczało, że do Morskiego Oka mogłyby wjeżdżać np. taksówki z klientami...
Busy elektryczne są forsowane przez organizacje broniące praw zwierząt jako rozwiązanie, które spowoduje likwidację transportu konnego na tym szlaku. Jesienią Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało TPN 3,5 mln zł na zakup czterech pojazdów elektrycznych. Starostwo Tatrzańskie jednak, jak również inne tatrzańskie gminy, jest temu przeciwne. - Idziemy w kierunku wozów hybrydowych ciągniętych jednak przez konie – słyszymy w urzędzie.
