https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane: najpierw pili wódkę, potem pięści poszły w ruch

Paulina Wylężek
PAWEL RELIKOWSKI
Nie warto ufać każdemu "przyjacielowi", zwłaszcza, gdy go znamy zaledwie z widzenia. Przekonał się o tym 27-letni Marek J. Młody zakopiańczyk został dotkliwie pobity przez dwóch kompanów, z którymi postanowił się napić - przez Krzysztofa Ł. (19 lat) i Dariusza F. (50 lat). Napastnicy właśnie usłyszeli wyrok za pobicie kompana od kieliszka.

Czytaj także: PIjany ciągnął samochodem... maszynę do gier [ZDJĘCIA]

Do tego zajścia doszło 2 maja tego roku, w dzień urodzin poszkodowanego Marka J. Pod wieczór wziął butelkę wódki i pojechał z nią do Marka Sz., którego znał tylko z widzenia. - Nie miałem z kim się napić tamtego dnia. Wziąłem rower, plecak i pojechałem - tłumaczył Marek J.

W mieszkaniu sąsiada przebywał już Dariusz F., później dołączył drugi oskarżony. Wypili, co mieli do wypicia i w pewnym momencie doszło do ostrzejszej wymiany zdań. - Śmiałem się chyba z czapki Krzyśka, bo wtedy mi się wydawała zabawna, ale niekoniecznie dla niego. Wiadomo, wszyscy byliśmy wypici - opowiadał.

19-latek jednak nie wytrzymał nabijania się z jego nakrycia głowy i uderzył Marka J. w twarz. Od ciosu chłopak upadł na piec kaflowy i mocno uderzył w niego głową. Następnie został wyciągnięty na korytarz przez Krzysztofa Ł. i Dariusza F. i tam mocno pobity. Mężczyźni nie mieli litości. Kopali leżącego w brzuch i w żebra. Podobno też - według zeznań świadka - złamali na nim kij od miotły i poszkodowany stracił przytomność. Po jakimś czasie ocknął się i ledwo wrócił do domu.

- Ja ten dzień zapamiętam do końca życia. To straszne dla matki zobaczyć zakrwawionego, ledwo żywego syna - mówiła na sali Małgorzata Sz., matka Marka J. Kobieta wezwała policję a policjanci karetkę. - Syn miał trzy dziury z tyłu głowy, tak że mu krew ciurkiem leciała, wstrząśnienie mózgu i poważne złamanie ręki. Operacja ręki trwała trzy godziny. Chirurg powiedział, że dawno nie widział tak skomplikowanego przemieszczenia kości. Właściwie miał zmiażdżoną rękę.

19-latek nie przyznał się do winy. Odmówił także składania wyjaśnień. 50-latek nie stawił się na rozprawę. Sędzia Janusz Kulka uznał oskarżonych winnymi. Dostali 1 rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata, po 1000 zł na rzecz poszkodowanego i 600 zł grzywny.

Wyrok jest nieprawomocny.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

v
vika
Za takie pobicie rok więzienia w zawieszeniu......SKANDAL i GRANDA.

Do d...z takim prawem i polską sprawiedliwością, nie mam pojęcia dalczego sądy są takie wyrozumiałe dla zwyrodnialców.
Gdyby to mojego syna spotkało sama wymierzyłabym tym bandytom sprawiedliwość - taką na jaką faktycznie zasługują, bo z takiego wyroku to pewnie się sami śmieją do rozpuku.
1000 zł dla poszkodowanego....no ludzie..... szkoda, że nie pobili syna tego mądrego sędziego....
A 50.000 to nie łaska ? może by się jeden z drugim zastanowił, nawet po pijaku, że się nie opłaci być zwyrodnialcem.
Jestem oburzona i zbulwersowana tym wyrokiem.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska