Nikt go nie chciał
Budynek przy ul. Jagiellońskiej powstał w latach 70. XX wieku.
- Był budowany przez Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego „Podhale”, największą wówczas firmę budowlaną na Podhalu. PBO wybudowało go na swoją siedzibę - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, były starosta tatrzański, który za czasów PRL pracował w przedsiębiorstwie.
Gdy w latach 90. PBO Podhale przestało istnieć, budynek przeszedł na rzecz urzędu skarbowego i Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.
Urząd skarbowy dostał od starostwa tatrzańskiego działkę pod budowę nowej siedziby przy ul. Szymony, a oddał część budynku z Jagiellońskiej. Potem z kolei starostwo wymieniło się z miastem na działkę przy ul. Małaszyńskiego (gdzie obecnie stoi straż pożarna) oddając im w zamian Jagiellońską.
- Gdy braliśmy ten budynek, myśleliśmy, że da się przerobić go na mieszkania socjalne, których w mieście brakuje - wspomina Janusz Majcher, poprzedni burmistrz Zakopanego.
Szybko jednak okazało się, że nie da się tego zrobić tak łatwo. Trzeba byłoby dobudować nowe klatki schodowe i poszerzać pomieszczenia - żeby przyszłe mieszkania socjalne spełniały wymogi obecnego polskiego prawa. Modernizacja mogłaby być droższa od budowy nowego bloku mieszkalnego.
Nie ma dojazdu
Nie dość, że przeróbka byłaby kosztowna, to okazało się, że nie ma tam dojazdu. Gdy w latach 70. stawiano budynek, nikt nie pomyślał o tym, by zadbać o kwestie własnościowe drogi dojazdowej. Prowadziła ona na tyły budynku, w którym teraz na parterze mieści się sklep spożywczy, przychodnia, a na piętrach są mieszkania własnościowe.
- To teren miejscowej wspólnoty mieszkaniowej, która się nie zgodziła na to, by był tam przejazd. Można jedynie tam przechodzić - mówi Jacek Herman, lekarz prowadzący przychodnię. Przejazd zagradza brama sterowana pilotem.
- Ten budynek rzeczywiście jest dla nas kłopotem. Nie dość, że nie da się go przerobić, to jeszcze udziały w nim ma Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i kilku prywatnych właścicieli, którzy w jednej części mają mieszkania - mówi Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.
Miasto nie ma na razie pomysłu, co z nim zrobić. Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby jego zburzenie. Tymczasem z roku na rok budynek coraz bardziej niszczeje...
