To efekt spotkania, do jakiego doszło w pensjonacie "U Symusia" na Furmanowej. W rolę mediatora między skłóconymi stronami wcielił się radny Maciej Rzankowski. Wzięli w nim udział zarówno urzędnicy z burmistrzami na czele, jak również spora grupa mieszkańców zainteresowanych drogą.
- Jestem pewien, że ten trud się opłacił, bo nasze spotkanie przyniosło przełom - cieszy się radny. Rzeczywiście. Choć początkowo obie strony miały sobie wiele do zarzucenia, ostatecznie na spotkaniu zapadło jedno najważniejsze ustalenie: - Droga na Furmanową na pewno zostanie zbudowana - zapewnia burmistrz Janusz Majcher. - Jesteśmy do tego przygotowani od strony projektowej i nic nie stoi na przeszkodzie byśmy zdobyli pozwolenie na budowę. Większy problem jest jednak z pieniędzmi. Tych na całość inwestycji nie ma. Dlatego zaproponowałem mieszkańcom osiedla dwa rozwiązania.
Pierwsze z nich mówi o tym, że miasto będzie systematycznie wykupować działki potrzebne pod drogę. Tych jest łącznie kilka hektarów i samorządu nie stać na tak wielki zakup. Dlatego zakupy będą przeprowadzane etapami, a dopiero po nich nastąpią, także podzielone na cztery etapy, prace budowlane. Oznaczałoby to, że droga na Furmanową będzie gotowa za około 10 lat.
- Dlatego jest też drugi pomysł - mówił na spotkaniu Bronisław Bublik, naczelnik zakopiańskiego wydziału inwestycji. - Państwo mogą nam te działki po prostu dać. Wówczas my o wiele szybciej zainwestujemy na nich pieniądze i cała droga będzie gotowa już za 3-4 lata. Co więcej, zaraz gdy tylko dostaniemy od was choćby przedwstępną umowę darowizny, wpuścimy na drogę koparki i udrożnimy ją na tyle, by mogły jeździć po niej samochody (fizycznie może stać się to dopiero wiosną - przyp. red.).
Co ciekawe, mieszkańcy Furmanowej, którzy na drogę czekają już od 50 lat i dziś do miasta dojeżdżają długim na 14 km objazdem przez Poronin, wstępnie zgodzili się na ten drugi wariant.
- Rozmowy pewnie jeszcze trochę potrwają, ale idziemy w dobrym kierunku - mówi Jacek Kalata, lider protestujących. - Kilka osób już obiecało, że oddadzą działki pod drogę. Inni chcą za nią tylko częściowej zapłaty (ustalono, że za darmo ludzie oddadzą do 300 metrów kw.). Oczywiście są dalej kwestie sporne, ale być może uda się je pokonać.
- Mają być kolejne rozmowy. Terminy są ustalane - dodaje Kalata, który, jak się dowiedzieliśmy, w przypadku fiaska ubiegłotygodniowych rozmów miał zamiar zablokować dojazd do Zakopanego w najbliższe zimowe ferie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+