Chciał naprawiać miasto
Hyc przez ostatnie lata (był także radnym w poprzedniej kadencji) był jednym z tych, którzy najbardziej walczyli o rozwój miasta. Angażował się w promocję Zakopanego, która miała ściągnąć nie tylko turystów, ale równocześnie napełnić miejską kasę.
Sam ze swoją firmą włączył się w jedną taką akcję - z PKP InterCity. W jej ramach turyści, którzy przyjechali pod Giewont pociągiem i zachowali bilet, mogli liczyć na zniżki w kilkudziesięciu punktach na terenie miasta. Hyc, przedsiębiorca i właściciel jednej z najprężniejszych szkół narciarskich na Podhalu, dziś chęć rozwoju Zakopanego najwidoczniej porzucił.
Więcej firm i budżet
To o tyle istotne, że zyski prywatnych firm wymiernie przekładają się na wysokość budżetu miejskiego. - Ustawa z 2003 r. o dochodach gminy mówi, że ona ma prawo do 6,71 procent sumy ogólnego podatku dochodowego CIT, jakie firmy z jej terenu wpłacają do urzędu skarbowego - wyjaśnia Lucyna Kubina, kierowniczka kontroli podatkowej w zakopiańskim Urzędzie Skarbowym.
A że w Zakopanem na 27,8 tys. mieszkańców zarejestrowanych jest ponad 6 tys. firm, wpływy z CIT-u dla miasta to był bardzo poważny punkt w budżecie. - Dlatego dziękuję wszystkim przedsiębiorcom działającym na terenie miasta, którzy sumiennie płacą u nas podatki - mówi Leszek Dorula, burmistrz miasta.
To m.in. dzięki nim miasto dysponuje całkiem dużym budżetem (100 mln złotych rocznie), z którego przeprowadza liczne inwestycje, m.in. remont ulic i dróg.
Hyc: Nie pomyślałem...
Zakopane nie skorzysta jednak na działalności gospodarczej swojego radnego, który siedzibę firmy przeniósł do Krakowa.
Z tego powodu do kasy Zakopane nie wpłynie z tytułu jego działalności ani złotówka. Szkoda, bo tylko w zeszłym roku szkółka narciarska radnego Hyca przyniosła ponad pół miliona złotych przychodu, z czego czysty dochód wynosił około 100 tysięcy zł.
Transfer firmy Hyc wykonał oczywiście tylko "wirtualnie", bo choć jego biznes siedzibę ma teraz w Krakowie, to działalność będzie zapewne prowadził dalej w Zakopanem. W Krakowie nie ma przecież stoków, gdzie można uczyć jazdy na nartach
- Przeniosłem firmę pod Wawel, bo stamtąd pochodzi księgowy oraz prawnik, którzy ją obsługują. W Zakopanem nie miałem takiej możliwości - tłumaczy radny. Dodaje, że jest mu tak po prostu wygodniej. - To, że jako radny nie płacę podatków w Zakopanem, może wyglądać dziwnie. Trochę mi wstyd z tego powodu. Gdy przenosiłem firmę, nie pomyślałem, że miasto na tym straci - przyznaje.
To rodzinne?
Hyc nie jest pierwszym zakopiańskim radnym, o którym wiadomo, że nie płaci podatków w mieście, którym współrządzi. Tak samo postępuje radny Kacper Gąsienica-Byrcyn, którego dwie firmy są zarejestrowane w Krakowie. Hyc i Gąsienica-Byrcyn są od niedawna rodziną (pierwszy poślubił siostrę drugiego).
- Chyba w trakcie wyborów zakopiańczycy znów źle wybrali - mówi Anna Komperda, mieszkanka Zakopanego. - Radni, którzy opowiadają jak bardzo chcą zmieniać miasto, a później uciekają z niego z podatkami, są dla mnie zakłamani. Bardziej oszczędny w słowach jest burmistrz Leszek Dorula. - Nie będę komentował działań Hyca, ponieważ dowiedziałem się o tej sytuacji od dziennikarzy - mówi Dorula. - Ale porozmawiam z nim o powodach firmowej "wyprowadzki".
