Tor lodowy został otwarty do użytku z końcem października 2009 roku. Wtedy, chociaż pogoda była podobna do obecnej, na lodzie ślizgali się zawodnicy kadry narodowej. Zakopiański obiekt jest jednym z najnowocześniejszych w Europie. Przy dodatnich temperaturach da się go co prawda zamrozić, jednakże jest to bardzo droga procedura.
Teraz okazuje się, że z nowoczesnego obiektu nie da się korzystać, ponieważ nie ma pieniędzy na jego zamrożenie. - Czekaliśmy na niego ponad trzydzieści lat. To było coś niesamowitego, gdy go otwarto. Jednak nie będziemy z niego korzystać, bo brak pieniędzy na zamrożenie toru. Tym samym, moi uczniowie z klasy łyżwiarstwa szybkiego nie mają gdzie trenować. Wykorzystujemy go więc jako miejsce do treningów na wrotkach, jednak chcąc trenować na lodzie musimy wyjeżdżać - mówi Barbara Sobańska. - Obecnie moi uczniowie są na obozie treningowym w Inzell w Niemczech. Jedna grupa wróci, druga wyjedzie, bowiem nie ma możliwości treningu w Polsce.
O kłopotach z torem lodowym wie także burmistrz Janusz Majcher. - COS liczy wszystkie koszty i twierdzi, że jest to dla niego zbyt duży wydatek, a co więcej, bezzwrotny - mówi Majcher. - Tor lodowy winien funkcjonować od początku listopada. Powinni tutaj przebywać i trenować zawodnicy z całej Europy.
Jednak Grzegorz Kotowicz, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem, mówi, że do tej pory nikt się nie zwrócił do niego z pytaniem o mrożenie toru. - Tor na pewno będzie zamrożony, pytanie tylko kiedy - mówi Kotowicz. - Prowadzimy rozmowy od kiedy najlepiej byłoby rozpocząć proces mrożenia.
Jak zaznacza dyrektor COS w Zakopanem, mrożenie toru uzależnione jest od kilku czynników. - Przede wszystkim pogoda musi nam na to pozwolić. Zamrożenie toru w temperaturach plus kilkanaście stopni - naszym zdaniem mija się z celem - wyjaśnia Grzegorz Kotowicz. - Myślę, że w listopadzie zaczniemy przygotowywać tor do mrożenia.
Zarządzający ośrodkiem pod Giewontem przyznaje, że nie bez znaczenia są także pieniądze, na nadmiar których COS Zakopane nie narzeka.
- Sam rozruch toru to koszt rzędu 100 tysięcy złotych. Do tego dochodzą mniejsze już koszty podtrzymania tego lodu. Tymczasem zyski z wynajmu toru nie pokrywają wydatków związanych z jego utrzymaniem - dodaje Kotowicz.
Całą sytuacją zdziwiony jest Grzegorz Kałowski, sekretarz generalny Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego w Polsce. - Po trzydziestu latach bojów o tor, gdy w końcu go mamy, będzie taka sytuacja jakby go nie było. Dawniej też łyżwiarze mogli wejść na lód dopiero w grudniu, gdy temperatury spadły poniżej zera - mówi Kałowski. - To kuriozalne. Wydano na tor kilkanaście milionów złotych i stoi on bezużyteczny.
Jak dodaje sekretarz PZŁS, gdyby tor działał, wielu zawodników z Polski chętnie skorzystałoby z możliwości treningów. - Po co mamy wyjeżdżać za granicę, głównie do Niemiec i tam wydawać pieniądze. Lepiej byłoby je zostawić w kraju, w Zakopanem - dodaje.
Śmiertelny wypadek w Bydlinie. Dwie osoby roztrzaskały się na drzewie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!