Zakopane. W szpitalu pod Giewontem rozpoczęły się szczepienia przeciw covid-19

FLESZ - Ruszyły szczepienia przeciw COVID-19

- Dotarła do nas pierwsza partia 75 szczepionek. Zamierzamy wykorzystać je wszystkie dzisiaj lub jutro - mówi lekarz Jerzy Toczek, koordynator ds. szczepień w szpitalu w Zakopanem. W sumie pod Giewontem chęć zaszczepienia się zadeklarowało 380 osób, które pracują w służbie zdrowia.

- Przyjęliśmy taką zasadę, że na początku szczepimy osoby najbardziej narażone i te najstarsze - mówi Jerzy Toczek. - Już zamówiliśmy kolejną partię szczepionek. Te powinni do nas dotrzeć 4 stycznia.

Jak dodaje lekarz Toczek, niemal cała grupa lekarska jest chętna do szczepienia. - Koledzy cały czas się dopisują do listy, ci co byli na urlopach dzwonią i się dopytują, czy mogą przyjąć szczepionkę - zaznacza koordynator. - Ja sam chcę się zaszczepić dzisiaj, a najpóźniej 4 stycznia.

O ile z pracownikami szpitala nie ma problemu, o tyle pracownicy przychodni czy aptek na terenie powiatu tatrzańskiego niezbyt chętnie podchodzą do szczepień. - Za to duże zainteresowanie jest ze strony pracowników domów pomocy społecznej. Odbieramy też dużo telefonów od innych mieszkańców Zakopanego, także młodych. Dopytują się, kiedy będą szczepienia dla nich. Widać, że jest coraz większe zainteresowanie - mówi zakopiański lekarz.

Pierwszą lekarką zaszczepioną pod Giewontem była neurolog Bożena Jarosławska. - Mnie nie trzeba było do tego namawiać. Wyczekiwałam tej szczepionki, tak jak i cała moja rodzina. Mamy wnuki, więc chcemy w końcu poczuć się bezpiecznie. Wreszcie się to skończy - mówi lekarka.

Dodaje, że dziwi się tym, którzy boją się tej szczepionki. - Od 50 lat są szczepienia w Polsce. Szczepiliśmy się na odrę, polio, heine medina. Były to wówczas szczepionki pionierskie. A nikt nie oponował. Powinniśmy słuchać autorytetów i zaszczepić się. Bo to pozwoli nam wrócić do normalności - mówi lekarka. Kobieta zaraz po szczepieniu czuła się bardzo dobrze. Wróciła do swoich codziennych obowiązków w szpitalu.