Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane: zwiedzamy Kuźnice i Krokiew inaczej, niż zwykle

Marek Lubaś-Harny
Dyrektor TPN Paweł Skawiński cieszy się z pięknie odrestaurowanego zespołu dworsko-pałacowego w Kuźnicach
Dyrektor TPN Paweł Skawiński cieszy się z pięknie odrestaurowanego zespołu dworsko-pałacowego w Kuźnicach Przemysław Bolechowski
Kuźnice i podnóże Krokwi to miejsca odwiedzane niemal przez wszystkich turystów, przyjeżdżających do Zakopanego. Ale zazwyczaj bardzo pobieżnie. Kuźnice to najczęściej tylko przymusowy przystanek w drodze na Kasprowy Wierch, denerwujący punkt przesiadkowy, gdzie po wyjściu z busa trzeba odstać swoje w "kolejce do kolejki". Z kolei Krokiew to dla ogromnej większości tylko skocznia i ewentualnie okazja do zakupów w otaczających ją, jak to w Zakopanem, straganach.

Zobacz także: Smakołyki na targach na Równi Krupowej [ZDJĘCIA]

Jakże niesłusznie. Okolica ta obfituje przecież i w inne zakątki warte przynajmniej obejrzenia. Ma one także swą fascynującą historię.

Huta i miłość
Jak wielu turystom nazwa Kuźnic nie kojarzy się z niczym, a jeśli już, to ze zwykłą kuźnią, w której wiejski kowal, być może, podkuwał wiejskie konie? A przecież kiedyś działała tu prawdziwa huta. Ktoś spyta: Huta? W Tatrach? A tak. I to niejedna. Były też kopalnie rud, dostarczające im surowca. W sąsiadującej z Kuźnicami dolinie zwanej Jaworzynką już w połowie XVIII wieku wydobywano rudę żelaza, a dzisiejszą Drogę pod Reglami nazywano wówczas Drogą Żelazną, bo tędy właśnie transportowano urobek do zakładu metalurgicznego, pracującego wówczas w Dolinie Kościeliskiej.

Hutę w samych Kuźnicach zbudował pochodzący z Węgier Emanuel Homolacs, ożeniony ze znacznie od siebie młodszą Klementyną ze Sławińskich. Po rychłej śmierci pierwszego małżonka do wdowy uderzył w konkury jego bratanek Edward. Jak wieść niesie, kolejny z Homo-asców miał na celu nie tylko utrzymanie majątku przy rodzinie. Ponoć naprawdę kochał się w stryjnie, czemu się dziwić nie należy, bo Klementyna wciąż była młoda i atrakcyjna. A do tego patriotka. Konkury przyjęła pod warunkiem, że narzeczony przed ślubem… pójdzie walczyć w Powstaniu Listopadowym. Edward Homolacs egzamin z polskiego patriotyzmu zdał i nie ma co roztrząsać, czy zadecydowała o tym miłość do Klementyny, czy chrapka na kuźnicką hutę. Dość, że po powrocie z wojaczki został szczęśliwym małżonkiem i właścicielem. W obu rolach spisał się dzielnie, dorabiając się piątki potomstwa i doprowadzając tatrzańskie hutnictwo do największego w dziejach rozkwitu.

I nie tylko hutnictwo. Można powiedzieć, że gdyby nie huta, Zakopane miałoby zupełnie inny kształt. Dzisiejsze miasto powstało wokół ścieżki, którą górale z dawnej wioski u stóp Gubałówki podążali do Kuźnic. Znajdowali tu pracę, ale też opiekę zdrowotną i oświatę. Dwór Homolacsów promieniował polską kulturą na całą okolicę.

Koło historii

W końcu pokłady rudy w Tatrach się wyczerpały, a kiedy właścicielem Kuźnic został pod koniec XIX wieku hrabia Władysław Zamoyski, zlikwidował hutę, będąc orędownikiem ochrony tatrzańskiej przyrody i rozwoju Zakopanego jako uzdrowiska. Po ostatniej wojnie w dworskie zabudowania upaństwowiono. Znalazł w nich siedzibę ośrodek rehabilitacyjny dla dzieci i młodzieży, przejęty w roku 1997 przez Collegium Medicum UJ. Jednak pieniędzy na remonty brakowało, budynki niszczały i w końcu klinika pozbyła się zdewastowanych obiektów. Z mocy prawa przejął je Tatrzański Park Narodowy.
- Z początku zdawało się, że podrzucili nam kukułcze jajo - przyznał wówczas dyrektor TPN Paweł Skawiński.

W rzeczywistości nie było tak źle. Znalazły się pieniądze rządowe i unijne, resztę park dołożył z własnej działalności i kosztem 12,5 mln zł kuźnickie obiekty wróciły do dawnej świetności. Przed dwoma laty zespół dworsko-parkowy został uroczyście otwarty. Dziś stary kuźnicki park jest dostępny dla wszystkich, a fontanna z kutą w żelazie balustradą wygląda dokładnie jak w czasach Homolacsów. Dawna wozownia i spichlerz zamieniły się w pawilony wystawowe. W budynku dawnej dyrekcji huty znalazł nową siedzibę TPN. - Historia zatoczyła koło - mówi dyrektor Skawiński.

A skoro przy historii jesteśmy, to warto przespacerować się w dół ulicą Przewodników Tatrzańskich na skraj Polany pod Krzyżem, gdzie stoi pomnik poświęcony pamięci dwudziestu Polaków zamordowanych w tym miejscu przez Niemców w roku 1944. Autorem rzeźby "Prometeusz rozstrzelany" jest zmarły przed kilku laty Władysław Hasior, twórca kontrowersyjny. Wokół innego z jego dzieł - wzniesionego na przełęczy Snozka pomnika milicjantów poległych w walce o utrwalanie władzy ludowej - toczyła się niedawno głośna awantura. Monument w Kuźnicach nie jest wprawdzie tak kontrowersyjny w treści, ale w formie - może jeszcze bardziej. Jak to u Hasiora.

Święci i skandaliści

W drodze ku Krokwi miniemy okazały, świeżo odnowiony pensjonat. To słynna Księżówka, obecnie dom rekolekcyjny Konferencji Episkopatu Polski. Niegdyś gościli tu święci, św. Brat Albert Chmielowski i św. Zygmunt Szczęsny Feliński. Przed laty w Księżówce zatrzymywał się też często Karol Wojtyła, a już jako papież Jan Paweł II, tu właśnie miał swoją bazę podczas pobytu w Zakopanem w dniach 4-7 czerwca 1997 r. W zeszłym roku Księżówka obchodziła uroczyście stulecie swego istnienia.

Mniej znany jest fakt, że sam budynek jest sporo starszy, a wcześniej mieścił w sobie… zakład dla nerwowo chorych. Właścicielem tej pożytecznej placówki był dr Bronisław Chwistek, ojciec matematyka i malarza Leona, zaprzyjaźnionego od młodych lat ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem. Witkacy bywał często w późniejszej Księżówce i umieścił tu akcję swej pierwszej powieści "622 upadki Bunga". Utwór był jak na swe czasy dość skandalizujący, tym bardziej, że zawierał aż nadto czytelne aluzje do znanych wówczas w Zakopanem postaci, a zwłaszcza do romansu autora z wybitną aktorką Ireną Solską, żoną Ludwika Solskiego.

Trudno oczywiście porównywać Witkacego z Janem Pawłem II. Dzieliło ich wiele, nie sposób jednak nie przyznać, że łączyła ich fascynacja Zakopanem i jego mieszkańcami. Do rangi symbolu urosła msza święta, celebrowana przez polskiego papieża pod Krokwią podczas wspomnianej pielgrzymki, słynny hołd górali z burmistrzem Adamem Bachledą Curusiem na czele i śpiewające góralskie dzieci, życzące Ojcu Świętemu "scynścio, zdrowio".

Będąc pod Krokwią, warto wspomnieć o jeszcze jednym z tych ludzi pióra, których Zakopane ciągnęło z nieodpartą siłą. Tuż naprzeciw skoczni, w willi Koszysta, mieszkał przez kilkanaście lat Jan Izydor Sztaudynger, dziś niesłusznie zapomniany, a w swoim czasie niezwykle popularny, przede wszystkim jako autor ciętych fraszek. Głównie nieprzywoitych, ale trafiały mu się również takie o wymowie społeczno-politycznej, które i dziś nie straciły aktualności. Na przykład:

Szumi drętwa mowa
Jak muszla klozetowa.
Górą niedźwiedzie

A jeśli o Krokiew chodzi… Wielu ceprów uważa, że to nazwa skoczni, dzięki małyszomanii znana wszystkim Polakom posiadającym telewizory. W rzeczywistości krokiew to reglowy szczyt, na którego północnym zboczu zbudowano w latach 20. zeszłego wieku ową skocznię, a obok kilka mniejszych.
Zanim to nastąpiło, Krokwi od dawna nie porastał już pierwotny bór. Wraz z innymi okolicznymi lasami padł pod siekierami jako opał dla kuźnickiej huty. Po jej likwidacji przez następne sto lat zdołał wyrosnąć nowy. Nie przeszkodziła temu ani wojna, ani realny socjalizm. Dopiero początek lat 90. przyniósł nową groźbę. Pojawiły się oto projekty, by Krokiew zamienić w górę narciarską, opleść pajęczyną wyciągów i tras zjazdowych, łącząc w jeden kompleks z terenami na Kasprowym.

Pomysł ten bardzo wspierało narciarskie lobby, które zainteresowało nim poważnych biznesmenów, m.in. Jana Kun-czyńskiego, znanego amerykańskiego konstruktora kolejek górskich i właściciela firmy Lift Engineering. Kunczyński wywołał nawet w Zakopanem małą awanturę, kiedy zaproponował, że kupi… Kasprowy Wierch. Z zamiarów tych nic nie wyszło. Firma Kunczyńskiego, po kilku tragicznych wypadkach, jakim uległy produkowane przez nią wyciągi, przestała istnieć, a on sam zajął się inną działalnością.

I tak marzenia o narciarskim cyrku na Krokwi rozwiały się, a lasy ocalały. Jednych to cieszy, innych martwi. Na pewno zadowolone są tatrzańskie niedźwiedzie, które w rejonie Kuźnic i Krokwi czują się coraz lepiej.

Jak pamiętamy, parę lat temu niedźwiedzicę z dwójką młodych można było spotkać na samej Alei Przewodników Tatrzańskich. Może znów trafi się taka okazja?

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska