Jeśli Bargielowi uda się zrealizować cele wyprawy, będzie to pierwszy taki wyczyn dokonany przez Polaka. W wyprawie biorą udział także trzej inni Polacy - ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i międzynarodowy przewodnik wysokogórski Grzegorz Bargiel (brat Andrzeja), zdobywca pięciu ośmiotysięczników i maratończyk Dariusz Załuski oraz Marcin Kin - fotograf i narciarz.
Andrzej Bargiel, który nieraz udowodnił już, że ma wyjątkowe predyspozycje fizyczne do działania na wysokościach, chce w jak najszybszym czasie zdobyć szczyt.
Założył sobie, że będzie starał się to zrobić wyruszając z bazy na wysokości 5600 m i bez zatrzymywania się w kolejnych obozach wejść na szczyt i zjechać z niego w ciągu 24 godzin.
- Z informacji, jakie posiadam, zjazd na nartach z tej góry udał się dotychczas tylko jednej osobie. Jeżeli mi szczęście dopisze, to będę pierwszym Polakiem, który zjechał z ośmiotysięcznika. Wszystko zależy od mojego samopoczucia po pierwszym wejściu, a przede wszystkim od pogody. To właśnie ona dyktuje warunki w Himalajach - twierdził w jednym z wywiadów przed wyjazdem 25-letni zakopiańczyk.
Ekspedycja wyruszyła z Polski 5 września. Dzień później dotarli do Nepalu. Po załatwieniu formalności w postaci wszelkich pozwoleń na zdobycie szczytu, 16 września Polacy znaleźli się u podnóża Shisha-pangmy, w bazie położonej na wysokości 5600 m.
- Po śniadaniu wyruszyliśmy w kierunku właściwej bazy, do której marsz trwał 5 godzin. Gdy dotarliśmy do niej, okazało się, że jest już tutaj 5 innych wypraw, co jest bardzo miłą niespodzianką. Zawsze będzie raźniej. Po rozłożeniu osobistych namiotów i zjedzeniu kolacji, zmęczeni położyliśmy się spać - tak Andrzej Bargiel relacjonuje podejście na wysokość 5600 m na swoim blogu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+