https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakopiańczyk zjechał z ośmiotysięcznika

Maria Mazurek
Andrzej Bargiel sam zorganizował wyprawę na Sziszapangmę
Andrzej Bargiel sam zorganizował wyprawę na Sziszapangmę MARCIN KIN / MATERIALY PROMOCYJNE
Po serii tragedii wśród polskich himalaistów, wreszcie mamy powód do radości i dumy: 25-letni zakopiańczyk Andrzej Bargiel zdobył wczoraj Sziszapangmę (8013 m) w Himalajach, po czym zjechał z niej na nartach. Jeszcze żaden Polak tego nie dokonał.

Nie obyło się bez problemów. Andrzej atakował szczyt razem ze swoim starszym bratem, TOPR-owcem Grzegorzem. Jednak nastąpiło gwałtowne załamanie pogody, które zmusiło wszystkie wyprawy zdobywające szczyt do odwrotu. Zawrócił też Grzegorz. Ale Andrzej postanowił spróbować, przeczekać wiatr 200 metrów przed szczytem.

Ok. godz. 10 naszego czasu samotnie zdobył wierzchołek centralny, a potem zjechał z niego na nartach.
Do trzeciego obozu zjechał ekspresowo, w zaledwie 34 minuty (podczas gdy wejście zajęło mu aż osiem godzin!). Po południu był już w bazie, o czym napisał na swoim profilu na Face-booku.

Andrzej Bargiel jest najlepszym polskim skialpinistą i jednym z najlepszych himalaistów. - Ten wyczyn to niewątpliwie wielki sukces polskiego sportu - nie ma wątpliwości Ryszard Gajewski, himalaista z Zakopanego.

Wspomina, że w tym roku spędził z Andrzejem 10 dni w Chamonix i uważnie przypatrywał się technice wspinaczki Andrzeja. - Jestem pod dużym wrażeniem, jak się wspina. Zostawia innych w tyle. Jest naprawdę bardzo utalentowany, a zarazem skromny. Poza tym sam, na własną rękę, zorganizował tę wyprawę. I to jeszcze w ekspresowym tempie - opowiada Gajewski. Dodaje, że na pewno jeszcze nieraz usłyszymy o Bargielu.

Na Facebooku Andrzejowi pogratulował m.in. Artur Małek, uczestnik zimowej wyprawy na Broad Peak (8049 m). - Szacun, mistrzuniu - napisał na je-go profilu.

Sam Andrzej Bargiel przedwyjazdem podkreślał w rozmowie z "Gazetą Krakowską", że wspina się po górach i zjeżdża z nich przede wszystkim dla rozrywki. Wspominał, że himalaizm kojarzy się z męczeństwem, tymczasem może być po prostu świetną zabawą.
Wyprawa na Sziszapangmę to pierwsza część wymyślonego przez niego programu Hic Sunt Leones (dosłownie: tu są lwy, w czasach starożytnych tak określano na mapach miejsca nieodkryte). Młodziutki skialpinista zamierza zdobywać kolejne ośmiotysięczniki i zjeżdżać z nich na nartach. Głównym sponsorem jego autorskiego programu wypraw jest Red Bull.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gratulacje
Himalaista z Łętowni !!!
g
gość
Fto nie ryzykuje, tyn nie zyje, fte róborz pije, kie holera bije, przecie jyj tu nie było... Ino pogratulować, a nie dokucać.
a
adas
Brawura - Tak krótko można opisać ostatnie wyczyny naszych himalaistów jak i wyczyn tego pana panują fatalne warunki wszyscy zawracają nawet brat który mu towarzyszy ale chojrak chce się pokazać. Tym razem dobrze się to skończyło ale następnym razem będzie znowu płacz i szukanie winnych tak jak to było niedawno.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska