Nową, nietypową propozycję samorządowcy z Podhala dostali jako odpowiedź na swoje pismo z lipca tego roku, w którym wnioskowali do ministra transportu, by jednak - mimo wcześniejszych zapowiedzi, że w latach 2012-2020 nie będzie prac na zakopiance - podjął się zaprojektowania i wykonania tego fragmentu drogi krajowej. W szczególności chodziło o węzeł w Poroninie, gdzie nieustannie tworzą się korki.
W odpowiedzi Jarosław Waszkiewicz, dyrektor Departamentu Dróg i Autostrad w ministerstwie, poinformował, że odcinek zakopianki z Nowego Targu do Zakopanego nie znalazł się w Programie Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015, przyjętym przez Radę Ministrów. Urzędnik zaznaczył, że na tym fragmencie, zwłaszcza w rejonie Poronina, nie da się wykonać inwestycji bez ingerencji w przyległy teren, co jest powodem protestów miejscowej społeczności.
Najbardziej zaskoczył jednak samorządowców ostatni akapit pisma. "W tej sytuacji logiczne wydaje się pozbawienie odcinka drogi z Nowego Targu do Zakopanego statusu drogi krajowej i zmiana przebiegu drogi krajowej nr 47 od Nowego Targu po trasie obecnej drogi krajowej nr 49, do przejścia granicznego w Jurgowie" - czytamy w piśmie Waszkiewicza.
Zdaniem urzędnika, zakopianka od Nowego Targu na południe "nie jest dojazdem do przejścia granicznego, ani nie spełnia roli w zapewnianiu spójności sieci drogowej".
- To pozbywanie się problemu - mówią wprost samorządowcy z Podhala. Górale nie są w stanie wyobrazić sobie sytuacji, że zakopianka stanie są drogą wojewódzką czy powiatową. - To nie jest inwestycja, którą mogłyby udźwignąć samorządy lokalne czy nawet województwo - zaznacza Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański. - Ministerstwo mówi nam wprost: projekt zakopianki od Nowego Targu do miasta pod Giewontem trafił na półkę, stał się kolejnym tzw. półkownikiem.
Marek Sowa, marszałek Małopolski, zaznacza, że tylko drogi krajowe mają szansę na finansowanie z budżetu państwa. - Dla dróg niższej kategorii, na przykład wojewódzkich, nie ma żadnych subwencji. Nie będziemy mieli pieniędzy na jakikolwiek remont - martwi się Sowa. - Poza tym dziwi mnie opinia ministerstwa, że ta droga nie prowadzi do żadnego przejścia granicznego. Piszący to urzędnik chyba dawno nie jechał zakopianką i nie widział jaki tam jest ruch, także za granicę - dodaje z przekąsem.
Również Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, który razem z Gąsienicą-Makowskim podpisał się pod listem do ministra transportu, uważa, że ta droga nadal powinna pozostać w gestii Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ponieważ tylko to gwarantuje, że w przyszłości znajdą się pieniądze na jej modernizację.
O konieczności remontu są przekonani nie tylko samorządowcy, ale i mieszkańcy - w tym ci, którzy swoimi protestami sprowokowali ministerstwo do takiej reakcji. - Remont musi być. Dodatkowy trzeci, awaryjny pas rozwiąże cały problem - uważa Józefa Chromik z Federacji Obrony Podhala, która w 2009 r. zablokowała budowę czteropasmowej drogi do samego Zakopanego. Chromik widzi jednak wyjście z sytuacji: - Remont mogą przeprowadzić samorządy. Mówimy przecież od odcinku 20 kilometrów, a nie o całej zakopiance - mówi. - Nasza federacja już półtora roku temu wystąpiła do wojewody o zmianę statusu zakopianki z krajowej na wojewódzką.
Remont zakopianki na odcinku od Nowego Targu pod Giewont był przygotowany w 2009 r. GDDKiA miała na to zadanie 700 mln zł. Na skutek protestów, w 2010 r. została jednak uchylona decyzja o warunkach środowiskowych dla inwestycji.
Drobne roboty
Obecnie wszystkie prace na zakopiance ograniczają się do drobnych remontów. Generalna Dyrekcja Dróg remontuje nawierzchnię w Poroninie, a także przebudowuje skrzyżowanie na Ustupie w Zakopanem, gdzie powstaje pas dla aut skręcających w lewo, w stronę zakopiańskiej Olczy. Prace te kosztują w sumie około 700 tys. zł.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!