- Odkąd pamiętam, w naszej kuźni Wielki Piątek co roku wygląda tak samo. Kowalską tradycją jest wykuwanie trzech gwoździ na pamiątkę ukrzyżowania Chrystusa - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański, syn Władysława. - Wiadomo bowiem, że Jezus był przybity do krzyża trzema gwoździami. Musiał więc tam był kowal.
W wykuwaniu gwoździ biorą udział wszyscy pracownicy kuźni. Każdy z nich stara się zdobić gwoździe.
- Każdego roku gwoździe są inne. Mają inny kształt, inną główkę - mówi Gąsienica Makowski.
Gdy robota nad gwoździami dobiegnie końca, są one przybijanie do futryny drzwi od pracowni. Górale robią to najpierw klękając, a potem żegnając się. Na futrynie w kuźni należącej niegdyś do Władysława jest już ponad 60 kompletów takich gwoździ. Kowal przyniósł tą tradycję do rodzinnego domu z innych kuźni w górach.
- Po wykuciu gwoździ kończy się robota w kuźni. Od tej chwili nikt przez piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek nie wchodzi już do pracowni. To jednoznacznie oznacza rozpoczęcie celebrowania tajemnicy zmartwychwstania pańskiego - mówi Makowski.
Wieki piątek to czas pełen tradycji także wśród płci pięknej. W czasie gdy kowale szykowali w kuźniach gwoździe, kobiety obcinały sobie włosy. - Młode dziewczyny przed wschodem słońca ucinały sobie końcówki włosów. Dawało to gwarancję pięknych warkoczy - wspomina Maria Gruszkowa, gaździna z Zakopanego.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+