I bez igrzysk mamy prawo liczyć na wielkie inwestycje. Politycy muszą tego dopilnować
Każdy ma prawo do żalu. Ale bez przesady - dzień na jojczenie powinien wystarczyć. I właśnie minął. Teraz, drodzy urzędnicy, bardzo drodzy samorządowcy, najdrożsi posłowie, czas brać się do pracy i uczynić wszystko, żeby to, co zapisane w rządowych i regionalnych planach - jednak powstało: i S7, i obwodnica Krakowa, i może "zakopianka" (choć nie wiem po co dwupasmówka do ronda w Zakopanem), może obiekty dla masowego sportu. Właśnie za to dostajecie pensje: za skuteczne pozyskiwanie funduszy, wydzieranie kasy unijnej i rządowej, za sensowne wydawanie, za budowanie i rozwijanie.
Nikt was z tego obowiązku nie zwolnił. Wasz pracodawca - krakowski wyborca - powiedział wam tylko, że macie to zrobić bez olimpijskich fantasmagorii i z pominięciem toru bobslejowego oraz paru zbędnych wydatków. Zrobić, po prostu.
Mówicie, że się bez igrzysk olimpijskich nie da? Że to teraz niewykonalne? Właśnie dlatego zatrudnili was wyborcy, żebyście załatwiali sprawy trudne. Łatwe rozwiązujemy sami. A poza tym: gdyby jakikolwiek pracownik powiedział swojemu pracodawcy, że się czegoś zrobić nie da, stanąłby przed wyborem: albo samemu się zwolnić, albo zgodzić się, że będzie zwolniony - z pracy, nie z obowiązku. Polityków i urzędników zatrudnionych przez wyborców ta zasada również dotyczy. Nie dajecie rady - poszukajcie innego zajęcia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+