Z policyjnych ustaleń wynika, że zgodnie z przepisami bhp mężczyzna miał na sobie szelki zabezpieczające, wymagane przy wykonywaniu pracy na wysokościach.
- Nie zdążył się nimi przypiąć do konstrukcji dachu, kiedy próbował tam wejść z drabiny - mówi aspirant Stanisław Piegza, rzecznik prasowy limanowskiej policji. - Poślizgnął się na szczeblu i spadł na twarde podłoże pokryte kostką brukową.
Na miejsce przyjechał inspektor Państwowej Inspekcji Pracy, który bada, czy podczas remontu dachu nie naruszono przepisów.
To już drugi taki wypadek w budownictwie w ciągu kilku dni.
W ubiegłym tygodniu z dachu pawilonu handlowego budowanego przy ul. Jana Pawła II w Limanowej spadł 23-letni mężczyzna. Z poważnymi obrażeniami ciała, w tym urazem kręgosłupa, został przewieziony do specjalistycznego szpitala w Krakowie. Dotąd nie udało się ustalić okoliczności wypadku, gdyż nie ma bezpośrednich świadków zdarzenia. Nie wiadomo, czy mężczyzna miał odpowiednie zabezpieczenia, ponieważ zanim na miejscu pojawiła się policja i inspektor PIP, rannego, nie czekając na karetkę, przewieziono do szpitala prywatnym samochodem.
- Było to z pewnością nierozważne działanie, mogące pogłębić urazy, których mężczyzna doznał po upadku z dachu - uważa Stanisław Piegza.
Podkreśla jednak, że nie ma przepisu, który by zabraniał transportowania rannego innym pojazdem niż ambulans. W tym przypadku ludzie pracujący na budowie tłumaczyli się chęcią szybkiego udzielenia pomocy rannemu. PIP już ustaliła, że nie był zatrudniony przez głównego wykonawcę. Nie wyklucza, że mógł pracować na umowę-zlecenie dla któregoś z podwykonawców. Inspekcja bada dokumentację, żeby ustalić formę zatrudnienia rannego.
Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!