WIDEO: Tatrzańskim fiakrom melex nie przypadł do gustu. "Koń jak nawali idzie dalej, a to?"
Źródło: TVN24, X-News
- Cały czas walczymy o to, by konie pracujące w Tatrach przestały być męczone - mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Ta walka przybiera różne formy. Obliczamy jak ciężko pracują zwierzęta, robimy pikiety a także... sprawdzamy dokumenty. Dzięki temu ostatniemu trafiliśmy na ślad wielkiego skandalu.
"Animalsi" znaleźli zarządzenie starosty tatrzańskiego z 1999 roku (wówczas był nim Andrzej Gąsienica Makowski) w sprawie ruchu na drodze do Morskiego Oka. Z dokumentu wynika, że po drodze oprócz służb Tatrzańskiego Parku Narodowego i osób posiadających specjalny identyfikator, mogą jeździć tylko "dorożki konne - czyli niekonwencjonalny środek transportu turystów".
Zdaniem Czerskiej, kluczowe jest tu właśnie słowo "dorożka". Według kobiety, każda encyklopedia podaje, że to "1- lub 2-konny pojazd używany do przewozu ludzi, który może przewozić do 4 osób" (cytat za encyklopedią PWN).
- Gołym okiem widać więc, że te wozy, które obecnie pracują na drodze do Morskiego Oka, dorożką nie są - mówi Czerska. - Może na nie wsiąść nie cztery, ale 12 osób. Dlatego żądamy od starosty tatrzańskiego Piotra Bąka, by zaczął egzekwować przepisy wprowadzone przez swojego poprzednika i zakazał jazdy tych ciężkich wozów - dodaje.
Czy już wkrótce na szlaku do tatrzańskiego stawu będą więc jeździć tylko małe dorożki? Górale tam pracujący nie potrafią sobie tego wyobrazić.
- Pomysł, byśmy jeździli tylko dorożkami, nie jest nowy - mówi Darek Łapka, jeden z fiakrów. - Jego wprowadzenie oznacza jednak dla nas bezrobocie. Gdybyśmy na jeden kurs mogli wziąć tylko cztery osoby, cena przejazdu podskoczyłaby do kilkuset złotych od osoby (z obecnych 50 zł w górę i 40 w dół). Mało kogo byłoby na taką jazdę stać.
W obronie górali zamierza stanąć starosta tatrzański Piotr Bąk.
- Obrońcy zwierząt wystosowali do mnie pisma i e-maile w tej sprawie - mówi samorządowiec. - Faktycznie, domagają się oni, by po trasie jeździły tylko dorożki. Opierają się przy tym na zarządzeniu mego poprzednika. Moim zdaniem, żądanie to jest jednak nie do końca zasadne - ocenia. Według niego, w żadnych aktach prawnych nie można doszukać się jednoznacznej definicji terminu "dorożka".
- Panie i panowie ze środowisk przyjaciół zwierząt powołują się na encyklopedię. Moim zdaniem, ona sama w sobie nie jest jednak wyrocznią dotyczącą prawa. Nie mogę w oparciu o nią go zmieniać. Zresztą obrońcy zwierząt zapominają, że do zarządzenia z 1999 roku wydano także załącznik, który mówi, że do wjazdu na drogę do Morskiego Oka uprawnione są osoby wykonujące zarobkowy przewóz "pojazdami konnymi", a do tych fasiągi na pewno należą - przekonuje Piotr Bąk.
Dlatego, jak dodaje starosta, by naprawić nieścisłość, która powstała przed 15 laty w dokumentach, być może zmieni to zarządzenie i zamiast słowa "dorożka" wpisze "pojazd konny".
O tym, by na tym szlaku w Tatry jeździły więc tylko czteroosobowe wozy, mowy na razie nie ma.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!