Mieszkańcy Żarek, największego libiąskiego sołectwa, od 40 lat nie widzieli drogowców na gminnych drogach. Te są nie dość, że dziurawe, to także pofałdowane, pełne uskoków i nierówności spowodowanych przez szkody górnicze pobliskiej kopalni Janina.
Miejscowi nie mogą zupełnie zrozumieć, dlaczego muszą jeździć po wertepach, skoro co roku do budżetu gminy wpływają prawie 2 mln zł opłaty eksploatacyjnej z zakładu górniczego.
- Przecież te pieniądze w znacznej części powinny stanowić zadośćuczynienie za szkody, jakie wyrządza kopalnia Janina - denerwuje się Stanisław Garlacz, sołtys Żarek.
Z ostatniej transzy - 400 tys. zł, które wpłynęły z kopalni na konto gminy, burmistrz Libiąża znów nie przeznaczył ani złotówki na wieś.
- Na zebraniu sołeckim aż zawrzało. Ludzie byli wściekli - przypomina libiąski radny Bogusław Gucik z Żarek. Zwraca przy tym uwagę, że po tej burzy burmistrz wysupłał kilkadziesiąt tysięcy i obiecał remont trzech krótkich uliczek: Ikara, Gawędziarzy i fragment Zuchów.
Drogowcy właśnie się pojawili przy tej trzeciej.
- Potrzeba jednak z trzy razy tyle pieniędzy, by skończyć Zuchów. Kiedy się znajdą i czy w ogóle? I czy będą pieniądze na inne drogi? - dopytuje się Krystyna Bigaj z Żarek. Liczy, że te trzy małe inwestycje będą początkiem kolejnych.
- Lista gminnych dróg do remontu przypomina litanię. Jest bardzo długa - podkreśla Bogusław Gucik. Wymienia m.in. ulice Fałata, Krakusa, Patriotów, Trylogii, Kresową, Lenartowicza, Podleśną, Reymonta, Struga.
Na ul. Lenartowicza w poprzek drogi jest gigantyczna fałda przypominająca próg zwalniający, tyle tylko że kilkadziesiąt centymetrów wyższa. Trzeba bardzo uważnie przejeżdżać, by nie zniszczyć podwozia. Jak mówią miejscowi, fałda z roku na rok robi się coraz wyższa. - To przez szkody górnicze - tłumaczy Bogusław Gucik. Podobnych miejsc jest we wsi mnóstwo. Problemem są nie tylko drogi, ale także pobocza bez chodników, w których po ulewnych deszczach tworzą się kałuże.
- Jest nie tylko brzydko, lecz i niebezpiecznie - dodaje Maria Rej z Żarek. Mieszka tutaj od 75 lat. - Kiedyś to była taka piękna, malownicza wioska. Z powodu kopalni dochodziło do trzęsienia ziemi, ale nie tak często jak ostatnio. Teraz mamy same szkody i żadnych inwestycji. Libiąż w porównaniu z Żarkami to metropolia - komentuje starsza pani. Jacek Latko, burmistrz Libiąża, przyznaje, że pieniądze, jakie idą z budżetu na Żarki, są o wiele za małe.
- Co roku będziemy sukcesywnie remontować kolejne ulice - zapewnia. Podkreśla, że jest to jego priorytet. - W tej kadencji postawiłem sobie za cel budowę parkingów i remonty dróg gminnych w Żarkach, Gromcu oraz Libiążu - dodaje Latko. Jak mówi, stara się także pozyskać dotację na modernizację kilku dróg. Ma też dla ludzi z Żarek niespodziankę.
- Zamierzam przy ul. Ikara zagospodarować plac, gdzie będzie można urządzać wiejskie imprezy - zdradza.
Żarki
Żarki to wieś w gminie Libiąż, która liczy ponad 4 tys. mieszkańców.
Obok wsi przepływa rzeka Wisła, stanowiąca jej południową granicę. Oprócz tego przebiega tam zielony i czerwony szlak turystyczny oraz czerwony (libiąski) i niebieski (babicki) szlak rowerowy. Wieś przecina droga wojewódzka nr 780.
Z Żarek widać szyby kopalni Janina w Libiążu. Wieś najmocniej odczuwa skutki działalności kopalni, bo eksploatacja odbywa się pod nią. Jesienią Janina zaserwowała mieszkańcom trzy bardzo silne wstrząsy, po których trzy domy nie nadają się już do zamieszkania. Pospadało kilkaset kominów, a prawie każdy mieszkaniec zgłaszał do Tauronu, w którego strukturach jest kopalnia, że ma popękane ściany w domu.
Do budżetu gminy Libiąż co roku wpływa z kopalni Janina prawie 2 mln zł tzw. opłaty eksploatacyjnej.
Cały budżet Libiąża wynosi ok. 54 mln zł. Około 6 mln zł idzie dla Żarek - na utrzymanie m.in szkół, komunikacji itd. Na inwestycje w tym roku przeznaczono zaledwie ok. 550 tys. zł.