Zasada jest prosta, wynajęty przez kopalnię rzeczoznawca dokonuje oględzin, a następnie informuje, ile dostaną ludzie pieniędzy. Później sami muszą znaleźć sobie firmę i naprawić dom. Ludzie skarżą się, że wyceny są zbyt niskie.
- Zadzwoniłem do jednej z firm. Przyjechał jej właściciel i oglądał dom. Powiedział, że uszkodzenia są poważne i naprawa będzie kosztować dwa razy tyle, co zaproponowała mi kopalnia - mówi Dariusz Macuda, mieszkaniec Żarek, który ma uszkodzony dom.
Kopalnia broni się i powołuje na zapisy ustawy prawo geologiczne i górnicze. - Wartość odszkodowania wyliczana jest jako równowartość robót budowlanych związanych z przywróceniem stanu poprzedniego obiektu - tłumaczy Zofia Mrożek, rzecznik prasowy Grupy Tauron Wydobycie.
Problem w tym, że firmy budowlane nie wykonują usług, używając starych cegieł i tynku, tylko nowych materiałów, które są droższe i przekraczają wartość odszkodowań proponowanych przez kopalnię.
W latach 2014-16 mieszkańcy podpisali około 250 ugód na naprawę szkód spowodowanych działalnością kopalni „Janina” w Libiążu.
- Osoby, które nie zgadzają się z wyliczoną wysokością odszkodowania, mogą dochodzić swoich praw na drodze sądowej - dodaje Zofia Mrożek.
Niewielu się na to decyduje, bo takie sprawy ciągną się latami. Nadal wielu ludzi czeka na samą wycenę szkód.
W niektórych przypadkach ciągnie się to już nie miesiącami, a grubo ponad rok.
WIDEO: Jak zabezpieczyć dom przed pożarem?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news