Na powstanie zawodówki bardzo liczył burmistrz Zatora Zbigniew Biernat, który podkreśla, że w związku z powstaniem strefy gospodarczej potrzebni będą dobrze wykształceni ludzie. Zwraca przy tym uwagę, że szkoła dawałaby szansę zdobycia zawodu i pracy nie tylko młodym mieszkańcom tej gminy, ale także z sąsiednich powiatów wadowickiego i chrzanowskiego. Na obszarze zajmującym kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych, zamieszkanym przez kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców trzech powiatów - z centralnie położonym Zatorem - nie ma obecnie żadnej oferty kształcenia zawodowego.
Burmistrz zadeklarował, że uruchomienie szkoły nie będzie wiązało się z większymi kosztami dla powiatu. Według projektu gminy, miała to być filia jednej z istniejących szkół zawodowych powiatu oświęcimskiego z siedzibą w Zespole Szkół Ogólnokształcących im. M. Kopernika w Zatorze. W tej chwili w ramach ZSO działa liceum ogólnokształcące, dzięki czemu nie byłoby problemu z nauczaniem przedmiotów ogólnych. Gmina deklarowała także udział w innych kosztach działalności zawodówki.
W oświęcimskim starostwie przekonują, że to przepisy prawa nie przewidują możliwości utworzenia filii lub oddziałów zamiejscowych szkół ponadgimnazjalnych i taka też jest opinia Małopolskiego Kuratorium Oświaty i Wychowania w Krakowie. Powiat proponuje natomiast burmistrzowi Zatorautworzenie w ZSO kierunków zawodowych.
- Jeśli w ciągu dwóch czy trzech lat nabór zakończy się sukcesem, tj. powstaną co roku po dwie klasy zawodowe, to wtedy będzie można zastanowić się nad utworzeniem oddzielnej szkoły - mówi wicestarosta Zbigniew Starzec. Burmistrz nad tym pomysłem się zastanawia.
Według Arkadiusza Noworyty z firmy Argo-Hytos, która przygotowuje się do rozpoczęcia działalności w zatorskiej strefie w październiku br., szkoła zawodowa w pobliżu byłaby idealnym rozwiązaniem. - Zaproponowaliśmy już nawet, że jej uczniowie mogliby odbywać u nas staże. Dla pracodawcy jest to dobra okazja, aby zweryfikować umiejętności uczniów pod kątem przyszłego zatrudnienia - twierdzi przedsiębiorca.
Magdalena Łysoń jest współwłaścicielką firmy "Ekowafel", która działa w strefie od kilku tygodni. W tej chwili poszukuje mechaników i elektryków do utrzymania maszyn w dziale produkcji i okazuje się, że jest to spory problem. - Brakuje ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami i stażem - mówi Łysoń.
Przedsiębiorcy w strefie deklarują, że chcą zatrudniać ludzi z Zatorszczyzny. Jest to dla nich korzystne, bo gmina z kolei w zamian obiecuje im ulgi podatkowe. - Szkoda, że nie będziemy mieć takiej szkoły na miejscu - żałuje Łukasz Marcinkowski, który za rok kończy gimnazjum.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!