Teraz beniaminkowie są w różnym położeniu - bydgoszczanie zamykają tabelę, mając w dorobku tylko trzy punkty, zaś krakowianie są na 10. miejscu (7 punktów).
Zespół Wojciecha Stawowego pojechał do Bydgoszczy bez kontuzjowanych Roka Strausa, Marcina Kusia, Edgara Bernhardta, Krzysztofa Nykiela i Mariana Jarabicy.
Inne problemy? Trener "Pasów" narzeka, że na zgrupowaniach kadry byli ostatnio Damian Dąbrowski, Sebastian Steblecki i Paweł Jaroszyński.- Nie jestem zadowolony z tego typu powołań - mówi Stawowy. - Zawodników bierze się na dłuższy czas z klubu, a grają pięć czy siedem minut. Z kadrą nie powinno się jeździć na wycieczki, ale po to, by dać zawodnikowi szansę. Steblecki to nasz podstawowy zawodnik, jeśli chodzi o drugą linię, podobnie Damian Dąbrowski. Z jednej strony występy w kadrze to nobilitacja, ale z drugiej - mamy ważny mecz ligowy.
Kłopotu nie widzą zawodnicy. - Nie graliśmy wiele, nie mogliśmy się zmęczyć treningami, bo nie były one intensywne. Podróże są oczywiście męczące, ale jesteśmy naładowani energią - zapewnia Steblecki.
Stawowy zdaje sobie sprawę z siły rywala, szczególnie z jego walorów ofensywnych. - Zawisza nie powinien zajmować ostatniego miejsca - twierdzi szkoleniowiec "Pasów". - Zresztą rozkręca się z każdym meczem. Trafiło do tej drużyny wielu nowych zawodników i ta dwutygodniowa przerwa z pewnością im pomogła. Bardzo chciałbym mieć w swojej drużynie Michała Masłowskiego, z jego strony grozi nam niebezpieczeństwo.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+