Sytuacja zaczęła komplikować się z chwilą postanowienia, wydanego przez Komisję Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby. Organ, któremu w chwili podjęcia działań przewodniczył Bartosz Marczyński (obecnym szefem jest Maciej Powała-Niedźwiecki) znalazł jeden konflikt. Komisja potwierdziła, że Fursenko, będąc obywatelem Ukrainy, zamieszkuje na terytorium RP nieprzerwanie od września 2012 roku, a od 2013 roku posiada licencję Juvenii Kraków (okres pobytu w danym kraju musi wynosić minimum 36 kolejnych miesięcy).
Natomiast w toku prac KGiD ustaliła, że w sierpniu 2014 roku rugbysta wystąpił w oficjalnym meczu pomiędzy reprezentacjami U-20 Ukrainy i Mołdawii, czym złamał drugi z kumulatywnych warunków i nastąpiła negatywna przesłanka. Decyzja: odmówienie potwierdzenia uprawnienia zawodnika do gry w reprezentacji Polski. Na domiar złego wszczęto postępowanie w kierunku naruszenia regulaminu dyscyplinarnego.
Wtedy z kontrofensywą ruszyła Juvenia. Krakowski klub odwołał się od postanowienia KGiD do Komisji Odwoławczej PZRugby. Gremium, pod przewodnictwem Leszka Zabłockiego, zobowiązało sekretarza Polskiego Związku Rugby, aby zwrócił się do World Rugby z wnioskiem o wyjaśnienie przepisów „Regulacji 8”.
Sprawa nabrała jeszcze większego kolorytu, bo okazało się, że Fursenko wystąpił w trykocie Ukrainy nie tylko w meczu przeciwko Mołdawii, ale także Szwajcarii, natomiast nie to jest najważniejsze. Najistotniejszy dla wydania decyzji jest statut reprezentacji Ukrainy do lat 20 w obu tych potyczkach. Wątpliwości Komisji wynikły z faktu, że Artur Fursenko, jak słusznie podniesiono w odwołaniu, nie grał w reprezentacji swojego kraju zgłoszonej w ramach „Men’s Next Senior National Representative Team”. Czyli, innymi słowy, dla Ukraińców oba mecze mogły być co najwyżej towarzyskie.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że oba pojedynki odbyły się w ramach turnieju organizowanego przez FIRA-AER (Europejskie Stowarzyszenie Rugby), a więc przy okazji – gdyby formalności nie dopełnili Ukraińcy - rykoszetem może oberwać federacja naszych wschodnich sąsiadów.
- Sprawa jest precedensowa, dlatego zgodnie z regulaminem dyscyplinarnym zawiesiliśmy postępowanie i skierowaliśmy pismo do World Rugby, które ma jednoznacznie rozstrzygnąć sprawę. Po otrzymaniu decyzji podtrzymamy decyzję KGiD, że pan Fursenko nie może grać w reprezentacji lub ją uchylimy – tłumaczy Leszek Zabłocki, przewodniczący Komisji Odwoławczej.
Co ciekawe, Fursenko ma już na koncie udział w sierpniowej konsultacji kadry w Łodzi, która nowemu szkoleniowcowi z RPA Blikkiesowi Groenewaldowi służyła do wdrożenia programu motorycznego, celem poddania zawodników kompleksowym testom fizycznym i umiejętnościom.
Aby pokazać swoją przynależność do szerokiej kadry biało-czerwonych Fursenko także tydzień temu ponownie wybrał się na testy kadry do Łodzi. Mimo urazu kostki lewej nogi, który najprawdopodobniej wyłącza go z gry do końca roku, obcokrajowiec coraz bardziej czuje się częścią naszej drużyny narodowej. – Chcę wykazywać swoją gotowość, bo myśl o grze dla Polski napawa mnie dumą. To moje marzenie – podkreśla rugbysta.
Zawodnik ze spokojem oczekuje na pomyślny werdykt, a już na pewno nie spodziewa się sankcji w toku postępowania dyscyplinarnego. – Niczego nie próbowałem ukryć, bowiem już na początku, gdy padły pierwsze pytania, szczerze odparłem, że zagrałem w juniorskiej reprezentacji Ukrainy, natomiast ani razu w seniorskiej. Z biegiem czasu sytuacja się skomplikowała… Mimo wszystko jestem optymistycznie nastawiony i nawet nie dopuszczam negatywnego scenariusza… Jeśli otrzymam zakaz, to będzie mi bardzo przykro. Wówczas jednak nie odwrócę się plecami do swojej ojczyzny i gdy przyjdzie powołanie, to oczywiście je przyjmę – mówi Fursenko.