Zbigniew Boniek zarzuca kłamstwo Jakubowi Błaszczykowskiemu
Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) ostatecznie (mimo zaproszenia) nie wystąpił w filmie "Kuba", który przedstawia nieznane dotąd kulisy kariery jednego z najwybitniejszych piłkarzy reprezentacji Polski XXI wieku - Jakuba Błaszczykowskiego. Oczywiście nie zabrakło przy okazji premiery wyjaśniania zawiłości dotyczących relacji Roberta Lewandowskiego z bohaterem filmu. Błaszczykowski wyjaśnił, kto stał za odebraniem mu opaski w 2014 roku. Jak się okazało decydującego zdania nie miał selekcjoner Adam Nawałka, a właśnie... Zbigniew Boniek. Zastanawiającym faktem też był brak 67-latka w filmie o legendzie polskiego futbolu.
– To produkcja chciała umówić się z prezesem. Otrzymałem informację, że ostatecznie się nie zgodził. Nie mam w zwyczaju wykonywania telefonu w takim momencie i nakłaniania, jeśli ktoś nie ma ochoty. Uważam, że to ok i trzeba to uszanować. Ważne jednak było, żeby każdy miał szansę się wypowiedzieć
- tłumaczył Błaszczykowski Mateuszowi Borkowi w programie "Przesłuchanie".
Boniek od razu pośpieszył z wyjaśnieniami w wywiadzie u swojego zaprzyjaźnionego dziennikarza Romana Kołtonia. Jego zdaniem już od jakiegoś czasu znakomity skrzydłowy jest uprzedzony do spraw wokół aktualnego wiceprezydenta UEFA.
– Nie lubię, jak ktoś żyje w swojej bańce. Ja do Kuby absolutnie nic nie mam. Nie wydaje mi się, żebym miał z nim kiedykolwiek jakieś problemy. Zauważyłem jednak, że Kuba jest nastawiony negatywnie nie tylko do mnie, ale do wielu rzeczy – zaczął wywód były prezes PZPN-u
- tłumaczył.
Zaproszenie do udziału w filmie. "Dopiero po miesiącu przeczytałem"
Odniósł się też do swojej nieobecności w tym filmie. Jak się okazało to nie emerytowany piłkarz bezpośrednio zgłosił się do byłego prezesa PZPN, a jego pośredniczka zajmująca się sprawami produkcji filmowej. Początkowo Boniek nie skojarzył, kim pani Kasia Kordecka jest. Dopiero po miesiącu - jak tłumaczył - przeczytał, że chodzi o film "Kuba".
– Gdyby Kuba mnie zaprosił, to w tym filmie wypowiedziałbym się bardzo chętnie. Fakty są bardzo proste: 22 sierpnia (poprzedniego roku) dostałem SMS-a od pani Kasi Kordeckiej. Nie wiedziałem, kto to jest. Dopiero po miesiącu przeczytałem, żebym wypowiedział się na temat historii reprezentacji Polski w ramach projekcji filmu „Kuba”
- wyjaśnił.
Jakub Błaszczykowski prywatnie. Trudne dzieciństwo, wielka kariera i piękna miłość
– Mój brak zgody na udział w filmie? Kuba kłamie, mówi rzeczy nieprawdziwe. Moja odpowiedź: „dziękuję, w tym momencie nie jestem zainteresowany” niczego nie sugerowała, bo nawet nie wiedziałem, czego dotyczy SMS
- dodał.
REPREZENTACJA w GOL24
Legia Warszawa. Kosta Runjaić odejdzie po kompromitacji z no...
