Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbylitowska Góra. Stracił w pożarze swojego przyjaciela i dach nad głową. Sąsiedzi chcą mu pomóc

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Pan Stanisław nie może się pogodzić ze stratą przyjaciela, która uratował go z płonącego budynku
Pan Stanisław nie może się pogodzić ze stratą przyjaciela, która uratował go z płonącego budynku Maciej Kędryna
Od kilku tygodni życie pana Stanisława nie jest już takie jak dawniej. Nie chodzi tu tylko o sytuację związaną ze stanem epidemii. Mężczyzna tuż przed świętami wielkanocnymi stracił w pożarze cały dobytek. Życie zawdzięcza przyjacielowi, który wyniósł go z płonącego budynku, a potem sam poniósł w nim śmierć. Załamanemu mężczyźnie pomagają teraz mieszkańcy Zbylitowskiej Góry.

FLESZ - Otwierają się żłobki i przedszkola. Co z zasiłkiem?

od 16 lat

Pan Stanisław bardzo przeżył ostatnie wydarzenia. Śmierć bliskiej mu osoby i utrata dachu nad głową przybiła 50-letniego mieszkańca Zbylitowskiej Góry. Nie chce wracać do tego co spotkało go blisko miesiąc temu. - Jest załamany, ale wszyscy jak tylko możemy staramy się mu pomóc - mówi Maciej Kędryna, sąsiad mężczyzny.

Dobry opiekun

Nie ma chyba osoby w Zbylitowskiej Górze, która nie znałaby pana Stanisława. Zawsze miły, uczynny, gdy tylko ktoś potrzebował jakiejś pomocy, to mógł na niego liczyć. - Chyba u każdego w gospodarstwie coś pomagał, a to plewił grządki, a to coś pomalował. To jest bardzo dobry człowiek - zaznacza pan Maciej.

W ostatnich latach 50-latek bardzo podupadł na zdrowiu. Zaczął poważnie chorować na serce. Na szczęście blisko siebie miał serdecznego przyjaciela - pana Włodzimierza. Mężczyzna mieszkał razem ze Stanisławem i opiekował się nim. Przygotowywał posiłki, robił zakupy, pracował w ogrodzie. - Nie przelewało się u nich, ale radzili sobie jak umieli. Żeby zaoszczędzić na ogrzewaniu mieszkali tylko w części domu - podkreśla Maciej Kędryna.

Spokojne życie przyjaciół zakłóciła tragedia, która wydarzyła się w nocy z 11 na 12 kwietnia, tuż przed świętami wielkanocnymi. W domu, w którym mieszkali wybuchł wtedy pożar.

Uratował przyjaciela

Płomienie wydobywające się z domu zauważyli sąsiedzi. Natychmiast wezwali na miejsce straż pożarną. - To był bardzo duży pożar. Ogień był potężny, a dom był stary i nie miał stropu tylko słomianą powałę, tak więc płomienie szybko się rozprzestrzeniły - wspomina pan Maciej.

Sąsiedzi niepokoili się o domowników. Na szczęście pan Włodek zachował przytomność umysłu i w porę wyniósł z płonącego budynku swojego schorowanego przyjaciela. Nieoczekiwanie jednak po chwili mężczyzna wrócił do ogarniętego płomieniami budynku. - Nie wiadomo po co się wrócił. Przypuszczamy, że być może po psa, albo po jakieś pieniądze, które zostały w środku - kręci głową sąsiad pana Stanisława.

Pan Włodzimierz długo nie wychodził z ogarniętego płomieniami domu. Strażacy prowadzili dramatyczną akcję gaśniczą licząc na to, że uda się uratować mężczyznę. W sumie w akcji brało udział pięć zastępów straży z Tarnowa, Zgłobic oraz Zbylitowskiej Góry.

Ogień wydobywający się z okien i drzwi utrudniał wejście do budynku. Gdy płomienie w końcu udało się ugasić, strażacy natychmiast weszli przeszukać budynek. Niestety na ratunek dla pana Włodzimierza było już za późno. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Lekko poparzony został również Stanisław. Został przewieziony do szpitala, gdzie go opatrzono.

Przyczyna pożaru nieznana

Na miejscu pojawiła się ekipa śledczych. Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru mógł być piecyk typu "koza", którym domownicy ogrzewali pomieszczenia. - Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia i wydano postanowienie o zasięgnięciu opinii biegłego z zakresu pożarnictwa. Żadne okoliczności nie wskazują jednak, aby do tego zdarzenia przyczyniły się osoby trzecie - podkreśla Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Prawdopodobną przyczyną śmierci pana Włodzimierza była zaczadzenia. Śledczy czekają jeszcze na dokładne wyniki sekcji zwłok.

Natomiast pan Stanisław już na drugi dzień został wypisany ze szpitala. Gdy wrócił na pogorzelisko nie wiedział co ze sobą zrobić. Był bardzo załamany. - Dopiero wtedy dowiedział się, że pan Włodek zginął - zaznacza Maciej Kędryna.

Odbudowa domu

Gmina Tarnów zaoferowała pogorzelcowi mieszkanie socjalne. Ten jednak nie wyraził zgody, aby gdzieś się przenosić. Był w szoku. - Na szczęście zaprzyjaźniona firma przekazała ocieplony kontener budowlany z podłączonym prądem. Ma więc tymczasowe schronienie obok starego domu - podkreśla pan Maciej.

Schorowanym 50-latkiem zaopiekowali się również sąsiedzi. Mają wyznaczone dyżury, w ramach których robią posiłki pogorzelcowi i doglądają czy wszystko z nim w porządku. Co kilka dni do siebie zabiera go brat z Wojnicza.

Sąsiedzi oprócz codziennej pomocy mężczyźnie chcą odbudować dom panu Stanisławowi. Już zaczęli porządkować pogorzelisko i udało się im uzyskać projekt nowego budynku. Sołtys i radni Zbylitowskiej Góry zorganizowali zbiórkę pieniężną na odbudowę domu. Dowolne datki można wpłacać na nr. konta: 90 20300045 1110000004146690 z dopiskiem „darowizna pomoc dla pogorzelca”. - Potrzeby są bardzo duże, a chcielibyśmy żeby pan Stanisław na zimę miał już normalny dach nad głową - zaznacza Maciej Kędryna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska