https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdzisław Kapka. A jednak zatapialny

Krzysztof Kawa
Zdzisław Kapka
Zdzisław Kapka Andrzej Banas
CAFETERIA. Kończy się epoka: Zdzisław Kapka odchodzi z Wisły Kraków. To wydarzenie symboliczne, niemal porównywalne – zachowując wszelkie proporcje – z odejściem z klubu Bogusława Cupiała.

Kapka był przez lata najbardziej zaufanym piłkarskim doradcą biznesmena z Myślenic. Ekipy przy Reymonta zmieniały się, a on jeden tkwił na posterunku. Dla niepoznaki wymyślano mu różne funkcje – a to skauta, a to trenera, kierownika, dyrektora, członka zarządu wreszcie. Ostatni akt współpracy dokonał się w sierpniu, gdy Kapka po kilka razy dziennie odbierał telefony od rozgorączkowanego Cupiała gaszącego pożar, który wywołał za jego przyzwoleniem zarząd Tele-Foniki, sprzedając klub Jakubowi Meresińskiemu.

Nie da się rzetelnie spisać najnowszej historii Wisły, nie wysłuchując opowieści tych dwóch ludzi. A obaj ani myślą dzielić się publicznie tym, czego przez ostatnie 19 lat doświadczyli. Zagadnięty o to Kapka powiedział dekadę temu, że wszystkie swoje tajemnice zabierze do grobu. Mam nadzieję, że zmieni zdanie. Może teraz jest odpowiedni na to moment.

Inna sprawa, że fakt, iż dostał wypowiedzenie z pracy jeszcze niczego nie przesądza. Przez trzy miesiące wiele się może wydarzyć, a ponadto Kapka już przecież odchodził z Wisły i jakby nigdy nic do niej wracał. Przywołanie ostatniego casusu dotyczącego pochopnej rezygnacji z usług odpowiedzialnego za bezpieczeństwo na stadionie Kazimierza Antkowiaka, a następnie szybkiego przeproszenia się z nim jest w tym wypadku jak najbardziej na miejscu.

To prawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Nawet jeśli mówimy o kimś, kto przez kilkanaście lat miał ogromny wpływ na kształtowanie drużyny i ściągnął do Krakowa większość z tych piłkarzy, którzy dali „Białej Gwieździe” osiem tytułów mistrza Polski.

Na wiadomość o odejściu Kapki kibice na forach internetowych zareagowali entuzjastycznie. Dla wielu jest bowiem uosobieniem zła. Głównie dlatego, że nigdy się nie bronił przed zarzutami i nie tłumaczył ze swoich decyzji. Nie bardzo nawet wiadomo, ile przypisano mu takich, których nigdy nie podjął. To, że stronił od mediów i nie zabiegał o „ocieplanie” swojego wizerunku było dla Cupiała jednym z jego największych atutów.

Wydawało się, że także dla nowych właścicieli wiślackiej spółki. Pod koniec sierpnia Małgorzata Sarapata przekonywała, że chce w swojej pracy korzystać z tajemnej wiedzy właśnie takich ludzi jak on. Robert Szymański zaś tuż po przejęciu klubu przez TS Wisła ogłosił, że nowy dyrektor sportowy na prośbę zarządu pojechał do Myślenic uspokajać nastroje w drużynie Dariusza Wdowczyka. Zadziwiające, jak szybko przestał być potrzebny.

Źródło: Cafeteria - Krzysztof Kawa

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tom
...zostali rzuceni na pierwszą linię frontu w obronie starego kolegi z "Krakówka".Jak pan Zdzisio taki utalentowany i taki świetny działacz to na pewno poradzi sobie na wolnym rynku i nie tylko krajowi potentaci będą zabijać się aby pan Zdzisio dla nich pracował.Prawda jest taka,że nie ma Cupiała to nie ma pana Zdzisia,pytanie tylko jakimi dokumentami na właściciela zapewniał sobie pracę przez tyle lat..?Przypominam,że w jego karierze nie zabrakło takich dokonań jak współpraca z menadżerami (Fogiel) w celu upchnięcia w Wiśle niepotrzebnych grajków (głownie murzynów).Po wyjściu na jaw takich kwiatków pan Zdzisio znikał na kilka miesięcy, po czym wracał w innej roli (tylko w nazwie).Aby już nigdy nie piastował żadnych funkcji na Reymonta !
M
Marek
Byli współpracownicy służb odchodzą. I tak powinno być.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska