Marcin Żewłakow (piłkarz GKS-u Bełchatów)
- Nie ma co ukrywać, że mało jest w Polsce zespołów, które przyjechałyby na Wisłę grać otwarty futbol. I my też tego nie zrobiliśmy. Chcieliśmy przez pierwsze piętnaście, dwadzieścia minut zobaczyć jak Wisła będzie chciała nas taktycznie oszukać, którędy będą chcieli nas zepchnąć to do obrony. W pierwszej połowie cofnęliśmy się zatem mocno, staraliśmy się dobrze zorganizować w obronie i szukać szansy w kontrach. Ta nasza organizacja przed przerwą jeszcze jakoś wyglądała, pilnowaliśmy. Kluczem do wszystkiego był natomiast początek drugiej połowy. Wisła strzeliła pierwszą bramkę, później drugą. Straciliśmy jeszcze zawodnika po czerwonej kartce. I ta krakowska maszyna zaczęła pracować jak powinna - powiedział Żewłakow.
Wypowiedzi trenerów po meczu Wisła Kraków - GKS Bełchatów
- Wiślacy zepchnęli nas do głębokiej defensywy, a w dodatku musieliśmy wybiegać ten brak jednego zawodnika w naszych szeregach. Nie mogliśmy się w takiej sytuacji pokusić o nic wielkiego. Przy dużej dozie szczęścia i przy lepszej skuteczności mogliśmy wywieźć z Krakowa remis. To jednak wszystko na co było nas stać. Ciężko mi powiedzieć, czy Wisła już może czuć się mistrzem Polski. Grałem przeciwko temu zespołowi pierwszy raz od wielu lat i muszę przyznać, że jego postawa robi wrażenie. To jest klasowa drużyna. Jeśli w każdy mecz będą wchodzili tak jak w drugą połowę tego spotkania, to wszystko będzie zmierzało w tym kierunku, żeby w Krakowie znów cieszyli się z tytułu. Czy jednak przeciwnicy pozwolą i czy Wisła zawsze będzie prezentowała się tak jak w drugiej połowie, to czas pokaże - mówił po przegranym meczu Marcin Żewłakow.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł beznynę na angielskich numerach
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy