Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimny maj niedobry dla pszczół

Halina Gajda
Halina Gajda
Chłody i deszcze nie sprzyjają miodobraniu. Przyroda radzi więc sobie po swojemu - na pierwszy rzut idą trutnie, których pszczoły pozbywają się z uli, a matki nie czerwią tak intensywnie, jak powinny.

- Takiego zimnego maja nie pamiętam. Było może osiem dni, gdy pszczoły miały szansę wylecieć z ula. Nie będzie w tym roku miodów mniszkowych i wierzbowych - mówi ze smutkiem Kazimierz Madzula, pszczelarz z Gładyszowa. - Chłody i deszcze przyszły w najgorszym momencie, bo matki intensywnie czerwiły, a to, co robotnice przyniosły do ula, było momentalnie zjadane - dodaje.

Z goryczą komentuje, że tak naprawdę, jeśli przyroda nie da, to pszczelarz może sobie pokiwać palcem w bucie.

- W maju jedna pszczela rodzina potrzebuje co najmniej trzydziestu kilogramów miodu do tego, by się normalnie rozwijać. Jeśli nie zdoła tyle wyprodukować, zaczyna ograniczać czerw matki albo po prostu likwidować przyszłe potomstwo - tłumaczy pszczelarz.

I rzeczywiście, tak się zaczęło dziać. Tyle tylko, że w porę zareagował, zaczął dokarmiać swoje rodziny. - Nie zmienia to nic w sytuacji, wiosennych miodów nie będzie - ocenia.

Życie trutnia to naprawdę nie jest sielanka

Majowe chłody dały się we znaki trutniom. Wbrew bajkom, ich rola jest bardzo istotna w ulu. Przecież to truteń tak naprawdę odpowiada za rozwój rodziny. - Młoda pszczoła matka wylatuje z ula, by „nazbierać” nasienia na całe swoje życie - wyjaśnia pszczelarz. - Do zapłodnienia potrzebuje od dziesięciu do nawet piętnastu trutni - dodaje. Miłosne igraszki odbywają się w locie, po wszystkim truteń umiera - dodaje.

Dlaczego królowa matka ma tylu partnerów? Trzeba sobie wyobrazić, że dziennie składa nawet do czterech tysięcy jaj.

Licząc, że żyje jakieś cztery do pięciu lat i cały czas musi składać jajeczka, potrzebuje naprawdę sporo nasienia. Nie może go sobie „dobrać”, kiedy jej go zabraknie. Konsekwencją tego jest rodzina złożona z całej rzeszy córek, mających wspólną matkę, ale różnych ojców.

Truteń, jako swoisty pan i władca ula, nie pracuje. I dopóki pszczoły robotnice wylatują po nektar, ma spokojne życie. Jego kłopoty, i to poważne, zaczynają się, gdy nektaru zaczyna brakować. - Tak jak teraz - obrazuje. - Pozostałe pszczoły nie pozwalają mu dostać się do pokarmu, kłębią się wokół niego tak długo, aż osłabnie. Potem przepychają w stronę szczeliny wylotowej. Tam za trutnia biorą się trzy-cztery najsilniejsze pszczoły. Po prostu wywlekają go na zewnątrz - opowiada.

Bywa i tak, że kusząc „krągłościami”, wyprowadzają w pole. Osłabiony przez głód, szybko pada albo staje się łatwym celem dla drapieżników.

Przeprowadzka konieczna od zaraz

Pszczela rodzina tylko dla laika wydaje się nieskomplikowanym bytem. Tymczasem, by mogła się prawidłowo rozwijać, stara matka wylatuje, a rządy w ulu zaczyna nowa, młoda.

Prawa natury są brutalne - odchodząca królowa musi znaleźć sobie nowy dom. To zadanie dla zwiadowczyń. Może to być dziupla w drzewie, stryszek komórki, ale równie dobrze komin domu.

- Niedawno miałem taki przypadek - opowiada. - Pszczoły zadomowiły się w psiej budzie. Gospodyni zorientowała się mniej więcej po tygodniu, po tym, że psiak notorycznie nocował na zewnątrz. Czasem bywał też niespokojny - opowiada.

Na szczęście całą rodzinę udało się przeprowadzić w bezpieczniejsze miejsce. Przenosiny nie są łatwe, bo pszczoły doskonale pamiętają drogę do domu.

Kazimierz Madzula prognozuje, że miodów w tym roku może w ogóle nie być. - Kończy się maj, a w moim ogrodzie sumak octowiec, krzew tak lubiany przez pszczelarzy, nie ma nawet liści. W minionym tygodniu spadł nawet śnieg. To ewenement, nawet gdyby spojrzeć na to przez pryzmat zimnej Zośki. Jak nie będzie spadzi, to o miodach możemy zapomnieć - przepowiada.

Wie, co mówi, prognozując tegoroczne zbiory, bo pszczołami zajmuje się od niemal pięćdziesięciu lat. Pierwszą rodzinę miał jako dwunastolatek.

- Wczoraj przeszedłem się przez ogród. Okazało się, że akacje mają dopiero po jednym listku. I jak tu liczyć na akacjowe miody? - mówi z przekonaniem. - Krucho będzie w moim rejonie z miodami wielokwiatowymi, oj, krucho - dodaje.

Ma jeszcze nadzieję na lipy i wspomnianą spadź.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska