Do narciarskiej symbiozy doszło np. pomiędzy stacjami Klinovec i Neklid - zamiast więc tradycyjnych 18 km nartostrad do dyspozycji miłośników jednej i dwóch desek będzie ich ponad 30 km. - Trzy nowe krzesełka stanęły w Jesionikach, po dwa w Beskidach i Karkonoszach, a jedno w Górach Izerskich. Sporo koron poszło też na budowę nowych i poszerzenie starych stoków, a także instalacje do sztucznego dośnieżania - przypomina Ivana Bílková z CzechTourism. Za południową granicą będzie więc już blisko 600 km nartostrad, sporo snowparków, a także ponad 3000 km tras biegowych.
A ceny? Te, jak informują gospodarze ośrodków, będą w tym sezonie wyższe średnio o 3,5 proc. Jeden dzień wyceniony został - oczywiście w zależności od wielkości stacji - na ponad 100 zł. - Nie zwiększyła się natomiast cena całosezonowego CzechSkipass - przypomina Ivana Bilkova. Karnet obowiązujący w 23 kurortach - obejmujący 190 km nartostrad - wciąż można więc nabyć za 8000 do 11 000 koron.
A po nartach? - Zawsze można zrelaksować się w którymś z ośrodków SPA, a nawet w piwnej... kąpieli - zachęca Anna Gruszczyńska z CzechTourism.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: 12 listopada wolny od pracy, ale nie dla wszystkich