- Akta w tej sprawie z wnioskami o ukaranie przesłaliśmy do krakowskiego sądu - potwierdza Wiesław Wiechaniak z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, autor aktu oskarżenia. Z ustaleń śledztwa wynika, ze szajka dokonywała kradzieży od 2003 r. do 2012 r. Janusz W. ukrywał się przed policją, ale w końcu wpadł i wtedy opowiedział o tym na czyje zlecenie i co ukradł przez 8 lat.
Ulubionym obiektem kradzieży członków szajki były auta marki mercedes sprinter, ale gdy nadarzyła się okazja nie gardzili i innymi wozami. Część zabierali na własny użytek, by dokonywać kolejnych kradzieży w Krakowie i okolicach.
Janusz W. używał specjalnego łamaka, by dostać się do wnętrza pojazdu. Potem korzystał z uniwersalnej kostki serwisowej, by odpalić silnik auta. Kupił taką kostkę za 10 tys. zł od nieustalonej osoby na Śląsku. Taki sprzęt bywa używany w wyspecjalizowanych serwisach samochodowych.
Sprawcy kradzieży dokonywali na zamówienie paserów, właścicieli warsztatów samochodowych. W Krakowie m.in. ukradli auto z placu Rybitwy, na Żabińcu, placu Centralnym w Nowej Hucie. Zdarzało się, że byli ścigani przez właścicieli samochodów.
Szajka lubiła kraść dobrej marki motory. Zwykle złodzieje przyjeżdżali busem i ładowali do niego motocykle. Niszczyli wtedy kamery, by monitoring nie zarejestrował ich twarzy.
Szajka ma też na koncie kradzieże sprzętu budowlanego oraz bankomatów. Niektórzy jej członkowie mają już za to prawomocne wyroki, teraz kolejni staną przed krakowskim sądem.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!