Kiedy właściciel auta zgłosił jego kradzież rozpoczęto intensywne działania. - Policjanci rozpytywali mieszkańców, zabezpieczali monitoring z rejonu miejsca kradzieży. Ustalili również, że samochód miał zamontowany GPS. Przy współpracy z pracownikami salonu Porsche w Katowicach uruchomiono nadajnik i samochód był możliwy do namierzenia – mówi st. sierż. Dawid Wierzyk z KPP w Myślenicach.
To ów nadajnik pomógł ustalić, że samochód trafił aż do powiatu chojnickiego.
Kiedy tamtejsi policjanci trafili w to miejsce okazało się, że to złodziejska dziupla, w której oprócz porsche natrafili także na pochodzącego z kradzieży (w woj. wielkopolskim) peugeota 508. Wartość obydwu samochodów to blisko pół miliona złotych. Były tam też części samochodowe pochodzące najprawdopodobniej z innych skradzionych samochodów.
Zatrzymali dwóch mężczyzn. Obaj to mieszkańcy powiatu chojnickiego. Byli zaskoczeni. Jeden z nich z czasie zatrzymania siedział w garażu za kierownicą jednego ze skradzionych samochodów.
Obaj w sobotę usłyszeli zarzuty. 27-latek kradzieży z włamaniem (na wniosek prokuratury zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt tymczasowy), a jego 46-letni wspólnik - zarzut paserstwa (wobec niego zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji).
Jak informuje policja, 27-latkowi za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności, a jego 46-letniemu wspólnikowi do 5 lat więzienia - za pomoc w ukryciu skradzionych samochodów.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska