https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł legendarny saksofonista Janusz Muniak

Wacław Krupiński, jkl
Janusz Muniak
Janusz Muniak fot. Bartosz Sadowski
Zmarł Janusz Muniak. Legendarny saksofonista jazzowy miał 74 lata.

Był krakowianinem, temu miastu pozostał wierny. Był wybitnym muzykiem, walczącym o godność jazzu. W młodości mama chciała uczynić go skrzypkiem (sama grała na tym instrumencie), ale już jako 15-latek, o czym opowiadał mi przed 30 laty, zainteresował się klarnetem, a następnie saksofonem.

Wuj, który prowadził orkiestrę w krakowskiej elektrowni, pożyczył mu saksofon tenorowy. I ten instrument sprawił, że Janusz Muniak stał się szybko jednym z czołowych jazzmanów w Polsce - został muzykiem formacji Andrzeja Trzaskowskiego, Tomasza Stańki, z którym współpracował przez 10 lat (nagrał m.in. słynną płytę „Music for K.”), Studia Jazzowego Polskiego Radia Jan „Ptaszyna” Wróblewskiego.

Grał ze Zbigniewem Namysłowskim, Andrzejem Kurylewiczem, w big-bandach Edwarda Czernego i Bogusława Klimczuka. Osobliwą karierę zrobił jako muzyk Stowarzyszenia Popierania Prawdziwej Twórczości „Chałturnik” „Ptaszyna” Wróblewskiego, gdzie także śpiewał, a owe wokalne żarty dały mu czołowe lokaty w ankiecie „Jazz Forum” w kategorii wokalistów.

Grał w swej karierze muzykę free, i jazz-rocka (pojawił się na płycie Dżambli), ale w sumie najbliższy był mu akustyczny mainstream, standardy, klasyka. I jazzowe ballady, których był mistrzem. Jako wykonawca i kompozytor, I takiej muzyce poświęcał się od 40 lat prowadząc swój kwartet.

Nie nagrywał wiele. Poprzednią autorską płytę („Annie”) wydał w 2002 r. - Anna, żona muzyka zmarła latem ubiegłego roku. Ostatnią - w listopadzie; to album „Contemplation”, nagrany w kwartecie m.in. z Joachimem Menclem. „Może gdybym mieszkał w Warszawie, o wiele rzeczy byłoby łatwiej...” - mówił mi przed laty.

Ale wrócił pod Wawel, bo to było jego miasto. Tu uchodził za guru środowiska, które ongiś powierzyło Muniakowi godność prezesa oddziału Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.

Dowodem uznania dla krakowskiego saksofonisty jest m.in. płyta „Heart” tria Włodzimierza Nahornego (z roku 1967) z utworem lidera „Serce Muniaka”. I oto właśnie serce sprawiło, że polski jazz stracił jednego z największych. Tego, który w „Chałturniku” zabawnie śpiewał: „Kto tak pięknie gra, kto tak pięknie gra? To ja, to ja...”.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mesjadsz
„Kościół katolicki jest organizacją przestępczą”.
Żydzi są organizmem przestępczym, mafijnym.
PZPR jest organizacją przestępczą.
A
Andrzej Dechnik, Meksyk.
Drogi Jasiu, Najbardziej zaluje ze w zeszlym roku latem nie nie moglem pojechac do Krakowa, (zmarla moja Mama) zeby Cie zobaczyc y posluchac twoich legendarnych juz opowiesci i zakropic za Twoje zdrowie ,,goralska herbatka,, ktora tak Ci smakowala kiedys. .Juz trzech zTwojej pierwszej grupy, Marek Bliziñski, Jurek Bezucha i Ty, graja dla Niego, zostalismy Pawel Perliñski i Ja, ale tez tam pewnie dolaczymy. Odpocznij narazie w spokoju bo sobie zasluzyles. Twoj Przyjaciel Andrzej Dechnik (bass). Meksyk.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska