Wojewoda małopolski Józef Pilch zapowiedział właśnie utworzenie dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Nowym Sączu. Miałaby zostać wydzielona z tej, którą cztery lata temu uruchomiono w Tarnowie.
Nowy Sącz o zmiany na mapie ratownictwa starał się od dawna z pomocą polityków. Pretekstem były przypadki wysłania karetek pod błędny adres.
Służby wojewody sprawdzają w tym momencie, czy w Nowym Sączu są odpowiednie warunki lokalowo-techniczne oraz kadrowe do uruchomienia nowej dyspozytorni. Równocześnie wszczęto procedury w sprawie zatwierdzenia przez ministra zdrowia zmian w wojewódzkim planie ratownictwa.
- Wojewoda „dał zielone światło” dla podjęcia działań zmierzających do utworzenia dyspozytorni w Nowym Sączu, mając na uwadze postulaty społeczności i parlamentarzystów z Sądecczyzny - tłumaczy Joanna Paździo ze służb prasowych Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zapewnia, że podjęte kroki nie są efektem oceny pracy dyspozytorni w Tarnowie.
Tymczasem w tarnowskiej placówce o planowanych zmianach organizacyjnych nic nie wiedzą. Usłyszeliśmy tam wczoraj, że żadne decyzje nie zapadły i są to jedynie spekulacje prasowe.
- Kontrole prowadzone w naszej placówce nie wykazały żadnych nieprawidłowości, a prokuratorskie postępowanie, związane z omyłkowym wysłaniem karetki do Kamionki Małej koło Nowego Sącza, zamiast w powiecie limanowskim, zostało umorzone. System się sprawdził, a w tym przypadku zawinił dyspozytor. Biegli uznali jednak, że 12-minutowa zwłoka nie miała praktycznie żadnego wpływu na to, czy uratowano by życie człowieka - twierdzi Witold Duda, kierownik tarnowskiej dyspozytorni.
Przekonuje, że mnożenie dyspozytorni może odbić się negatywnie na działalności ratowniczej.
- Teraz dyspozytor na ekranie monitora widzi wszystkie karetki na obsługiwanym terenie i w razie potrzeby decyduje o wysłaniu na pomoc najbliższego, wolnego ambulansu, który np znajduje się w innym powiecie. Jeśli powstanie dyspozytornia w Sączu, będzie musiał w takich sytuacjach dodatkowo kontaktować się z pracującymi tam telefonicznie i uzgadniać wyjazd karetki, co wydłuży czas - dodaje.
Pomysłu wydzielania sądeckich powiatów do osobnej dyspozytorni nie rozumie Roman Łucarz, starosta tarnowski.
- To działania niezasadne i nie wiem czemu tak naprawdę mają służyć. Powiedziałem to zresztą już wojewodzie i mam nadzieję, że się nad tym jeszcze zastanowi - mówi Łucarz.
- Po co zmieniać coś, co działa dobrze? Na ponad 130 tys. telefonów odebranych przez dyspozytorów w Tarnowie, kontrowersje dotyczyły tak naprawdę tylko kilku interwencji - wylicza. Dyspozytorów w Tarnowie chwali starosta gorlicki.
- Nie mam żadnych zastrzeżeń do ich pracy i z punktu widzenia mieszkańców mojego powiatu, nie widzę powodów, aby karetki do nich miały być za jakiś czas wysyłane z Nowego Sącza - mówi Karol Górski.
Gdyby jednak do zmian doszło, kilka osób musiałoby zmienić miejsce pracy z Tarnowa na Nowy Sącz.