Czytaj też: Nowy Targ: cena wody i ścieków od maja w górę
Góral, za 120 złotych, sam kupił więc znak i o sprawie opowiedział naszej gazecie. Kilka godzin po publikacji artykułu drogowcy zmienili zdanie... Znalazły się pieniądze i znaki wkrótce staną przy szosie.
Historia Stanisława Zapotocznego to przykład urzędniczego absurdu. Po raz pierwszy pisaliśmy o niej w ostatni piątek.
- Przez moją rodzinną wieś codziennie przejeżdża sporo samochodów - mówi radny Zapotoczny. - Nic dziwnego. Stasikówkę przecina droga krajowa łącząca Zakopane z ośrodkami narciarskimi w Białce i Bukowinie Tatrzańskiej. Można nią też dojechać do granicy ze Słowacją na Łysej Polanie.
Jak dodaje góral, problemem jest jednak słabe oznakowanie tej drogi.
- Ludzie nadal wypasają na okolicznych polach krowy i owce - zauważa Zapotoczny. - To przeszkadza kierowcom, którzy dopiero w ostatniej chwili widzą idące drogą zwierzęta.
Mieszkaniec uważa, że sytuacja poprawi się, gdy na wjeździe i wyjeździe ze wsi stanie znak informujący o obecności w tym rejonie krów. O jego postawienie dwa lata temu poprosił więc wójta gminy Poronin, Bronisława Stocha. Ten uświadomił go, że nie zarządza tą drogą, ale razem zaczęli słać listy do ZDW z prośbą o znaki. W odpowiedzi usłyszeli jednak, że zarząd na znaki nie ma pieniędzy.
W tej sytuacji góral nie zastanawiał się długo. Znalazł odpowiedni sklep i sam kupił znaki, na które wydał... 120 zł.
- Zostawiłem je dla drogowców w Urzędzie Gminy i poinformowałem o tym Zarząd Dróg Wojewódzkich - mówi Stanisław Zapotoczny.
Jednak chęci i pieniądze ZDW znalazły się dopiero po tym, jak w ostatni piątek opisaliśmy historię pana Stanisława.
- Nad umieszczeniem w Stasikówce znaku ostrzegającego kierowców o zwierzętach gospodarskich pracuje nasz oddział w Nowym Sączu - mówi Roman Leśniak, z biura prasowego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. - Aktualnie dopinamy szczegóły umiejscowienia znaków. Ich montaż odbędzie się na pewno nie później niż do końca kwietnia - przekonuje urzędnik, który jednak nie wyjaśnia co spowodowało nagłą zmianę decyzji małopolskiego ZDW. Leśniak dodaje też, że drogowcy zamontują w Stasikówce własne znaki. Zakup Zapotocznego był więc zbędny.
- A niech i będzie moja strata - macha ręką uśmiechnięty radny. - Mnie chodziło tylko o to, by na drodze było bezpieczniej. Dwa lata walczyłem o te znaki i myślę , że gdyby o sprawie nie zrobiło się głośno to dalej nie byłaby załatwiona.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!