WIDEO: Jak pomóc osobie, która straciła przytomność?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news
W porze zimowej pożary domów powodowane zapaleniem się sadzy w kominie są na Sądecczyźnie codziennością dla strażaków oraz istną zmorą. Takie zdarzenia byłyby wręcz nudne ze względu na częstotliwość wezwań gdyby nie zagrożenie jakie niosą z sobą ognie w kominach.
Autor: Stanisław Śmierciak
Jak mówi starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu od żaru rozgrzanych kominów, lub płomieni wydostających się z tychże, szybko zapalają się dachy, stropy, a nawet ściany domów. Właśnie dlatego każdy alarm o pożarze sadzy jest dla strażaków niczym start do wyścigu, w którym ich przeciwnikami zawsze pozostają ogień i czas.
Według strażaka szczególnie groźne są nocne przypadki zapalenia się sadzy w kominie. Wtedy mieszkańcy domu śpią, a to jest powodem późniejszego dostrzeżenia groźnej sytuacji. Nierzadko tak spóźnionego, ludzie zostają poparzeni lub zatruci dymem. Na szczęście przypadki ze skutkiem śmiertelnym są statystycznie rzadkie.
Kolejny alarm o ogniowej grozie spowodowanej zapaleniem się sadzy w kominie domu poderwał strażaków do akcji w piątek, 14 stycznia. W tym przypadku mogli być na miejscu niemal błyskawicznie. Ogień pojawił się bowiem w budynku przy ul. św Heleny w Nowym Sączu. Zastępy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 1 PSP musiały tylko przeprawić się z prawego na lewy brzeg Dunajca pokonując dystans niewiele przekraczający kilometr. Dzięki temu pożarnicy wygrali wyścig z czasem i ogniem. Dom ocalał, ale nie obędzie się bez remontu.
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
