No dobrze, może przekoloryzowane, ale to ironia losu, by nie rzec - rechot historii, że w 1050. rocznicę wydarzenia, dzięki któremu zameldowaliśmy się w Europie, z własnej woli, stajemy się w niej - zupełnie niepotrzebnie, niezależnie od tego, co sobie o obecnej Europie myślimy - czarną owcą.
Jeszcze z unijnym meldunkiem, jeszcze z istotnym głosem członkowskim i podłączoną eurokroplówką, niemniej nie dałbym sobie dziś uciąć ręki za to, że za chwilę nie usłyszymy hasła o polexicie. Z nami, Słowianami, trzeba przecież delikatnie, po dobroci: im mocniej ktoś nas upomina, tym bardziej stajemy okoniem i łypiemy okiem złowrogo. Nie będzie nam przecież Niemiec ni Francuz, ni Anglik rezolucjami rzucał w twarz! Walka z ogólnoświatowym lewackim spiskiem wymierzonym w nasz kraj trochę więc potrwa. I trudno przewidzieć, jak się skończy.
Historia jest nauczycielką życia, mawiają. Może mądre słowa, tylko ni cholery się nie sprawdzają. Za nami 1050 lat nauki i żadnych wniosków. Podzieleni jak zawsze. Tradycje na tym polu mamy, przyznać trzeba, bogate, od rozbicia dzielnicowego poczynając. Czy to zła edukacja, czy różnice w interpretacji faktów, nie ma większego znaczenia. I tak to wszystko sprowadza się do darcia - pardon, ale na bardziej poetyckie określenia nie mam melodii - ryja w sejmie „Targowica! Targowica!”. Proste hasła zawsze sprzedają się najlepiej.
Kto ty jesteś? Polak mały. A z której Polski? A bo to niby są tylko dwie?
Dlatego miast żartów „podzielić kraj na pół”, konkretna propozycja: Polska powinna stać się państwem federalnym, takim jak USA. Każde województwo dostaje autonomię w zakresie stanowienia prawa, niech mieszkańcy głosują w referendach nad lokalną kartą praw podstawowych. I tak, powiedzmy, na Podkarpaciu zrobimy sobie drugi Teksas, z powszechnym dostępem broni, karą śmierci, bezwzględnym zakazem aborcji (akurat takiego nawet w Teksasie nie mają, ale by chcieli, tylko Sąd Najwyższy nie pozwala), w zachodniopomorskim będzie aborcja na życzenie, legalna marihuana i małżeństwa homoseksualne, a gdzieś indziej konserwatywno-liberalny miks. Sen prawicy, sen lewicy, sen centrowca, każdy znajdzie kąt dla siebie.
Państwo federalne też narzuca oczywiście pewne ograniczenia i nie jest wolne od światopoglądowych kłótni, ale łatwiej pogodzić w nim różne punkty widzenia. Z. I zawsze to lepsze niż - Amerykanie to też przetestowali - wojna secesyjna.