Nic nie jest w stanie poderwać ich do lotu - ani bułka, ani chleb, wydają z siebie jeszcze dźwięki, które w normalnym, dobrym towarzystwie uchodzą za nieprzyzwoite. Muszą to znosić biedne kaczki, które z racji żałosnych, krótkich nóżek pływają wolno i nie mają wystarczająco siły, by utrzymać w dziobie kromkę chleba. W rozpaczy nurkują z nią pod wodę, ale na nic się to zdaje, wygląda tylko głupkowato. Dotyczy to zarówno kaczek popularnych, jak i mniej popularnej odmiany, takiej czarnej z białym dziobem, co nawet nie wiem jak się nazywa. Poza łabędziami i kaczkami jest jeszcze mnóstwo mew, które potrafią chwycić kawałek bułki w locie, ale tylko po to, by go zaraz stracić w towarzystwie innych, w chaotycznej kotłowaninie na powierzchni wody, w jakiejś strasznej, płytkiej awanturze. Zastanawiające jest, że im ciągle mało, można im rzucić trzy bochenki (co z nudów uczyniłem), a ich apetyt tylko wzrośnie.
To, co napisałem, nie ma oczywiście żadnego związku ze zbliżającą się kampanią prezydencką, żeby było jasne.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!