Pizza przyjechała, winko się polało. Poszliśmy wszyscy na papierosa i gadaliśmy o muzyce. Czyli nic. Spytałem, czy ten Zandberg to Żyd jest, powiedzieli, że chyba tak, ale nikt go nie znał osobiście. A wcześniej - gdy chciałem wiedzieć, co oni robią na co dzień, to mówili, że się wspierają i nie jedzą karpia po żydowsku, co przyjąłem z wielkim współczuciem i zacząłem przekonywać, że karp jest wcale dobry i że powinni spróbować, a nie tylko knuć przeciw Polakom.
Na to oni, że wśród nich są tacy, co na PiS głosowali, bo konserwatywni i nie lubią związków homoseksualnych. Potem opowiadaliśmy kawały o Żydach, szczególnie te holocaustowe, co mi się bardzo podobało, bo w innych okolicznościach takiej dawki czarnego humoru bym nie doświadczył, a czarny humor lubię jak diabli. Na końcu powiedzieli, że na pewno sam jestem Żydem i żebym nie opowiadał, że nie.