Najwięcej produktów wyeksportowaliśmy do Niemiec (za 4.5 mld euro), do Anglii (1.5 mln euro), Czech i Francji (po 1.2 mld euro) oraz Włoch – 1 mld euro. Temu pokojowemu podbojowi Europy służy masowe zdobywanie certyfikatów tradycyjnej żywności i produktów regionalnych, których liczba w naszym województwie przekroczyła już 150 i stale rośnie.
Tradycja niektórych regionalnych wyrobów sięga wczesnego średniowiecza (karp osiecki, jabłka łąckie, obwarzanek krakowski), pozostałych – XVIII i XIX wieku. Wyjście z tą tradycją w szeroki świat po wstąpieniu Polski do Unii, to turystyczna promocja regionu, znaczący udział w pomnażaniu dochodu narodowego, wreszcie alternatywne źródło dochodu rozdrobnionego rolnictwa małopolskiego, w którym aż 80 proc. gospodarstw liczących liczących mniej niż 5 hektarów nie jest w stanie zapewnić rodzinom rolniczym utrzymania, de facto kwalifikując je do roli klientów pomocy społecznej.
Powszechnie znane są takie tradycyjne regionalne wyroby, jak podhalański oscypek, kiełbasa lisiecka, karp zatorski, łąckie jabłka, charsznicka kapusta czy obwarzanek krakowski.
Ale kto słyszał o tuszce zielononóżki kuropatwianej, kreciołkach olkuskich, blachorzach z Mędrzechowa, koziołkach z Sielszowic, czy kukiełce uszewskiej. Już same nazwy działają na wyobraźnię, a co dopiero walory smakowe. Dzięki coraz lepszej promocji są one dodatkowym magnesem przyciągającym na przykład amatorów agroturystyki, jak też z powodzeniem lokują się na zagranicznych rynkach.
Źródło: Gazeta Krakowska