Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

16 mln zł za Las Borkowski, albo drzewa pójdą pod topór

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
04 02 2017 gdynia. wycinka drzew na terenie trojmiejskiego parku krajobrazowego w gdyni w okolicy dawnej jednostki wojskowej na grabowku  fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
04 02 2017 gdynia. wycinka drzew na terenie trojmiejskiego parku krajobrazowego w gdyni w okolicy dawnej jednostki wojskowej na grabowku fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press Piotrhukalo
Właściciele lasu, w tym dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, chcą za niego o 6 mln więcej niż wcześniej. Inaczej grożą wycinką. Ale mówią, że negocjacje trwają.

Nowa cena za Las Borkowski to nie 10, a już 16 milionów złotych. Co więcej, władze miasta mają czas na odpowiedź do 2 czerwca, czy są zainteresowane jego wykupem. Jeśli miasto do 2 czerwca nie odpowie, właściciele - w tym dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego - uznają, że Kraków rezygnuje z urządzenia tam parku i przystąpią do inwentaryzacji i sukcesywnej wycinki drzew. Krótki termin wiąże się z nowelizacją przepisów dotyczących wycinki, która wprowadzi ograniczenia w tym zakresie. Władze miasta są zaskoczone. Urzędnicy nie są jednak bez winy, bo przez 15 lat nie reagowali na apele właścicieli o wykup lasu. Dopiero gdy prawo zezwoliło na masowe wycinki, pod naciskiem mieszkańców urzędnicy przystąpili do negocjacji.

Przypomnijmy, że na początku tego roku z hektarowego terenu lasu przy ul. Karabuły wycięto drzewa. Umożliwiło to nowe prawo, tzw. Lex Szyszko. Podniosły się głosy, że las trzeba wykupić. Jego właściciele mówili, że od 15 lat o to zabiegali. Urzędnicy podejmowali kroki w tym celu, ale ospale i żadnych efektów nie było. Co prawda w 2013 roku na zlecenie urzędu miasta zrobiono operat szacunkowy, który określił wartość blisko 15-hektarowego lasu na niecałe 10 mln zł, ale nie otwarło to drogi do wykupu gruntu.

_________________________________________________________________________________

_________________________________________________________________________________

Teraz sprawa jest na ostrzu noża. W poniedziałek kancelaria reprezentująca właścicieli Lasu Borkowskiego wysłała pismo do urzędu miasta, w którym informuje, że właściciele za las chcą 16 mln zł, a miastu czas na odpowiedź dają do 2 czerwca. Jeśli jej nie dostaną, to uznają, że Kraków nie jest zainteresowany wykupem. Wtedy zaczną inwentaryzację i wycinkę.

Pośpiech to efekt podpisanej w poniedziałek przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy nowelizującej tzw. Lex Szyszko, która utrudni wycinkę drzew. W niektórych przypadkach znów będzie wymagana zgoda samorządu. A jeśli w ciągu pięciu lat od takiej zgody właściciel zabuduje działkę, to będzie musiał zapłacić za wycięte drzewa. To przełoży się też na ceny gruntów.

Mimo wszystko jednak - to dość zaskakujące, że dyrektor TPN, który na co dzień zabiega o ochronę zieleni, w prywatnej sprawie grozi jej wycinaniem.

- Przypominam, że przez wiele lat miasto pozostawało bezczynne. Chcemy, żeby te tereny służyły mieszkańcom Krakowa, liczymy, że miasto również. Z pewnością nie zależy nam na wycince drzew - mówi Szymon Ziobrowski.

- To w zasadzie ultimatum. Mamy rozmawiać w atmosferze presji i nacisku na nas, w klimacie powoływania się na ustawę o ochronie przyrody, która się zmieni. Oczywiście, przygotowujemy odpowiedź, na razie jeszcze nie wiemy, co się w niej znajdzie, bo to świeża sprawa. Co do ceny, jest ona wyższa, ale zawsze możemy rozmawiać. Ale jeśli nas się straszy i oczekuje natychmiastowej decyzji, to jest zadziwiająca postawa - ripostuje Jan Machowski z biura prasowego magistratu.

Tyle, że urzędnicy w całej sprawie też nie są święci. W ciągu ostatnich lat nie reagowali na próby wykupu terenu, które zgłaszali im właściciele. Ci uważają teraz, że miasto gra na czas.

- Jesteśmy zbulwersowani wyciekiem materiałów negocjacyjnych. To tylko ich część. Nie ma na przykład zarzutów podadresem operatu szacunkowego miasta z kwietnia tego roku, w którym wykazaliśmy pełno błędów, w tym błędy księgowe i rachunkowe. Więc zrobiliśmy własne wyliczenia. Te wskazały 16 mln - uważa Wojciech Ziobrowski, brat dyrektora TPN i jeden ze współwłaścicieli. Jak dodaje, miasto przywiązało się do ceny, którą ustaliło w 2013 r. - My mówimy 16 milionów i spotkajmy się w połowie drogi. Na tym polegają negocjacje. Gdybym wyciął teren, to byłby o wiele więcej warty - kwituje.

- Miasto ma wiele na sumieniu w tej sprawie, ale 16 mln to dużo. Takie działanie przedsiębiorcy to skandal. Nie wiem, czy Kraków powinien płacić tyle pod wpływem szantażu w ramach nowelizacji Lex Szyszko - uważa radny Aleksander Miszalski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: INFO Z POLSKI 25.05 2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska