Wobec takiego rozwoju wypadków w mieście nie brak spekulacji, że sytuacja dojrzała do tego, by pomyśleć o zmianie szkoleniowca. Inaczej na sprawę patrzą działacze, znający realia, w jakich przyszło trenerowi pracować.
– Nie ulega wątpliwości, że wjechaliśmy do ciemnego tunelu – przyznaje Jacek Augustynek, prezes MKS Trzebinia. – Teraz tylko od nas zależy, co w nim zobaczymy: światełko nadziei czy czerwone światło, oznaczające długi postój i tym samym pogorszenie się naszej sytuacji. Na pytanie „czy leci z nami pilot?” odpowiadam: spokojnie, to tylko awaria.
Dodaje: – Na pewno po wyprawie do Radzynia Podlaskiego (porażka 1:2 z Orlętami – przyp.) żal mi chłopców. Po pierwszej połowie powinniśmy byli tam prowadzić trzema, a nawet czterema bramkami. Trudno jednak myśleć o wygraniu meczu, skoro nie potrafiliśmy wykorzystać nawet karnego. Gdyby się to udało, dwubramkowa zaliczka przed przerwą pozwoliłaby nam na spokojne granie.
Do prezesa nie przemawiają argumenty oponentów, że trzebinianie przegrali z dwoma beniaminkami, a Orlęta, choć obecnie są liderem, w poprzednim sezonie walczyły o byt.
– Zmiana trenera niewiele pomoże, bo jego następca też miałby kłopoty z uzyskaniem dobrych wyników wobec kumulacji nieszczęść, jaka spadła na zespół – twierdzi Augustynek. – U progu sezonu znaleźliśmy się w nowej sytuacji. Z powodu kartek i urazów wypadło nam pięciu zawodników. To połowa podstawowego składu. Owszem, ławkę mamy sporą, ale młodzi zmiennicy muszą się jeszcze uczyć seniorskiego futbolu. Choć nie brakuje pozytywnych akcentów, takim bez wątpienia była choćby postawa Przemysława Porębskiego. Jednak młodzież dzisiaj jeszcze nie potrafi wziąć na siebie ciężaru gry.
Prezes przypomina: – Wiosną też nie brakowało nam absencji, ale wszystko odbywało się bezboleśnie. Wypadał nam zwykle jeden zawodnik, najwyżej dwóch. Kiedy oni wracali do gry, to wypadali inni. Rotacja była bezbolesna, a teraz jest kumulacja. Jedyne, czego nam potrzeba, to spokoju wokół zespołu. Chłopcy muszą zebrać myśli i uwierzyć w to, że potrafią się przełamać. Na razie, w związku z urazami, wszystkie mecze przyszło nam zagrać w innym ustawieniu.
Okienko transferowe jest otwarte do końca sierpnia, dlatego działacze na posiedzeniu zarządu będą się zastanawiali, czy nie poszukać kogoś do środka pola. Ligowa rzeczywistość pokazuje, że luka po Dariuszu Gawęckim jest trudna po wypełnienia przez tych, których szkoleniowiec ma do dyspozycji. Wszystko jednak zależy od możliwości finansowych klubu.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU