Bezpośrednio z płockiego turnieju na szczebel centralny awansował zwycięzca, a drugi zespół był skazany na kolejny baraż, tym razem z jednym z maruderów zaplecza ekstraklasy. Chrzanowianie, zajmując trzecie miejsce, poprawili się o jedną lokatę w porównaniu do turnieju z 2023. Oczekiwania z pewnością były jednak większe. Nie po to chrzanowianie przekładali ligowe mecze, by mieć miesiąc na przygotowania do baraży.
- Szkoleniowiec miał swój pomysł na rozegranie turnieju barażowego, ale z perspektywy czasu wydaje się, że - miesiąc przerwy przed decydującymi meczami sezonu - był jednak zbyt długim rozbratem od walki o stawkę – analizuje Marcin Dęsoł, prezes chrzanowian. - Być może lepiej byłoby podejść do turnieju barażowego „z marszu”. Teraz można sobie tylko rozważać wszystko teoretycznie. W ciągu dwóch lat podchodziliśmy do baraży innym cyklem i nie udało się zrealizować celu.
Jak podkreślają w chrzanowskim klubie, w 2023 roku baraże były dla Unimetal Recycling MTS nowym doświadczeniem. Tym razem zabrakło uśmiechu sportowego szczęścia.

- Otwieraliśmy turniej barażowy starciem przeciwko głównemu faworytowi, czyli Gwardii Koszalin – zwraca uwagę prezes Dęsoł. - Długo wynik był kontaktowy. Traciliśmy do rywali dwa gole. Potem w nasze szeregi wkradł się pośpiech, a ten z kolei sprzyja popełnianiu błędów. Ostatecznie przegraliśmy 21:28. Zresztą ekipa z Koszalina, zgodnie z oczekiwaniami, wygrała turniej w Płocku.
Premierowa porażka nie przekreślała szans chrzanowian na awans, choćby w kolejnych barażach, ale w drugim meczu, przeciwko Poznaniowi, nie było już marginesu błędu. Skończyło się jednak porażką Unimetal Recycling 26:27.
- Na 10 sekund przed końcem Karol Put zmarnował karnego, a siedem wcześniejszych wykorzystał bezbłędnie. I jak tu nie wierzyć w złośliwość losu? Gdybyśmy zdobyli punkt z Poznaniem i wygrali ostatni mecz, wszystko mogłoby się zdarzyć. W końcowym rozrachunku liczyłaby się tzw. mała tabela, a drugie miejsce w Płocku dawałoby szansę na kolejny baraż – prezes Dęsoł analizuje różne warianty zdarzeń.
Na zakończenie zmagań, chrzanowianie pokonali Orlęta Zwoleń 33:27, co ustawiło ich na trzecim miejscu płockiego turnieju.
Zaległości finansowe w chrzanowskim klubie będą uregulowane
W fazie zasadniczej wyszły na jaw zaległości finansowe wobec chrzanowskich zawodników. Jednak oni, zgodnie z zapowiedziami, zagrali w Płocku na miarę możliwości, bo bardzo chcieli awansować. Wiadomo, że wynik sportowy mógłby być magnesem dla nowych sponsorów.
- Mam nadzieję, że do końca czerwca wszystkie zaległości finansowe wobec zawodników zostaną uregulowane – analizuje prezes Dęsoł, mając jednak świadomość, że ostatnie, dwa „tłuste” lata, trzeba będzie teraz „odchorować”.
Wiadomo, że nie uda się zatrzymać w Chrzanowie Karola Puta, który chce występować na szczeblu centralnym. Jego nowym klubem będzie Miedź Legnica. O występach na zapleczu ekstraklasy myślą także Marcin i Bartłomiej Hardzinowie.

- Musimy się przygotować, że w następnych rozgrywkach może nie uda nam się zdominować konkurencji w makroregionie, jak to było w ostatnich dwóch sezonach – prezes Dęsoł rozważa różne warianty wydarzeń. - Musimy też popracować nad finansami. Jeśli wszystko będzie się dla nas pomyślnie układać, to od stycznia 2025 zaczniemy myśleć o kolejnym sezonie, 2025/26, w którym znów chcielibyśmy odegrać kluczową rolę w rozgrywkach makroregionalnych.
Zawodnicy mają już wolne. Sezon był bardzo wyczerpujący nie tylko fizycznie, ale także mentalnie. W chrzanowskim klubie na 1 sierpnia planują rozpoczęcie przygotowań do sezonu 2024/25. Zapewne pod okiem Sławomira Szenkela. Działacze są zadowoleni z jego pracy, a szkoleniowiec nie zgłosił planów zmiany barw klubowych.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Stary most nad Wisłą zamknięty. Jest przeprawa tymczasowa
- Jubileuszowa edycja festiwalu tanecznego "Złote Sznurowadło" w Libiążu
- Strzelanina pod szkołą w Libiążu. Policja zatrzymała trzech podejrzanych
- Ostatnia majówka przy skansenie w Wygiełzowie. Zobacz zdjęcia
- Ruszyła Lokomotywa Chechło, czyli cykl letnich koncertów nad zalewem Chechło
- Piekarnia "Pawlak" po pożarze nie rezygnuje z działalności. Pracownicy apelują
