Chełmek dzięki wygranej został wiceliderem rozgrywek, zajmując miejsce swoich ostatnich rywali, którzy z kolei spadli na czwartą lokatę.
Wydaje się, że Chełmek zbiera owoce nie tylko spokojnej pracy w klubie, ale także i chęci grania rundy wiosennej od pierwszego spotkania. Podopieczni Pawła Sidorowicza nie przekładali spotkań, więc w Osieku zagrali już po raz trzeci. Z kolei rywale mieli na koncie o jeden mecz mniej. W derbach o wyniku decydują przecież detale. To mógł być jeden z nich.
Chełmecka drużyna zameldowała się w Osieku mając pewne braki w składzie. Jednak to wcale nie zmartwiło trenera Pawła Sidorowicza. - Trzeba dawać szansę gry wychowankom – podkreślił szkoleniowiec. - Z dobrej strony pokazali się Kacper Bieniek i Jakub Bieniek, a to są chłopcy z rocznika 2000. Nie wywieramy na zespół żadnej presji wyniku. Wiadomo, że liderujące Jawiszowice uciekły na tyle, że ich pozycja jest niezagrożona. Niechaj ta runda będzie dla nas inwestycją w przyszłość.
Jednak w Chełmku poza zdolną młodzieżą mają też doświadczonych zawodników. Jednym z nich jest Tomasz Kustra, który przechylił szalę na stronę „biało-zielonych”. W całym spotkaniu potrafił wykonać tzw. czarną pracę na boisku, ale w kluczowym dla losów meczu momencie obudził się w nim snajperski instynkt. - My jak zwykle, bez piłkarskich gwiazd, ale kolektywem potrafimy wyrywać punkty rywalom – podkreślił trener Sidorowicz. - Martwią mnie trochę kontuzje Marcina Psiody i Grzegorza Kantka. Nie wszyscy trenują tak, jak to sobie wyobrażam, dlatego martwimy się jak ogarnąć kadrę na najbliższe spotkanie, z przyjdzie nam je zagrać na własnym boisku przeciwko Victorii Jaworzno, także zgłaszającej wysokie aspiracje.