Gorliczanka na pewno nie spodziewała się, że ten człowiek nie żyje. Za najgorszy scenariusz przyjęła pewnie, że mógł zasłabnąć i się przewrócić. Za najlepszy, że zwyczajnie poprzedniego wieczoru wypił za dużo, nie miał siły, by dotrzeć do domu, albo zwyczajnie nie zdając sobie sprawy, gdzie jest, przysiadł i zasnął kamiennym snem.
- Jej przypuszczenia niestety się nie potwierdziły. Około 50-letni mężczyzna, mieszkaniec podgorlickiej wioski nie żył, gdy go znalazła - mówi Tadeusz Cebo, szef gorlickiej prokuratury rejonowej.
Przybyły na miejsce patrol policji stwierdził, że mężczyzna rzeczywiście nie daje oznak życia. Wezwano więc zespół ratownictwa medycznego. Obecny w nim lekarz stwierdził zgon.
Chociaż obecny na miejscu prokurator wstępnie wykluczył udział osób trzecich w tym zdarzeniu, , nie wiadomo jeszcze, czy zdecyduje o zleceniu sekcji zwłok zmarłego mężczyzny.
- Być może obejdzie się tylko na oględzinach ciała przez lekarza medycyny sądowej, a potem zostanie ono wydane rodzinie - mówił wczoraj prokurator.
Mimo że zmarłego mężczyznę w noc poprzedzającą jego śmierć widziano w stanie upojenia alkoholowego, teraz trudno wyrokować, czy gdyby ktoś wcześniej zauważył go na przystanku, byłby mu w stanie pomóc, a tym samym uratować.
Obszar, w którym się znajdował, jest niby pod stałym monitoringiem. Ten z kolei jest obsługiwany przez strażników miejskich, ale i policjantów.
- W godzinach pracy straży miejskiej, czyli od 7 do 22 cały czas czuwają przy nim strażnicy. Obraz z kamer równocześnie i przez całą dobę jest też dostępny w gorlickiej komendzie policji - mówi Wojciech Pietrusza, komendant SM w Gorlicach.
Niestety kamery nie objęły obszaru, w którym zmarł mężczyzna.
FLESZ: Co zabija Polaków?
ZOBACZ KONIECZNIE
