https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

58. Małopolski Wyścig Górski: Nie będzie przypadku, wygra ktoś mocny

Jacek Żukowski
MWG odbędzie się w tym roku po raz 58
MWG odbędzie się w tym roku po raz 58 zbiory organizatora
Ten wyścig miał się odbyć w dniach 4 – 7 czerwca. Pandemia koronawirusa wywróciła jednak kalendarz PZKol do góry nogami. Dyrektor Małopolskiego Wyścigu Górskiego znalazł dla imprezy dogodny termin wrześniowy. Kiedyś już ten wyścig był rozgrywany i w sierpniu, i we wrześniu. 58. edycja MWG potrwa cztery dni.

Nie będzie klasycznego kryterium w Rynku Gł. - O Złoty Pierścień Krakowa. Za to będzie „czasówka” pod górę w Krakowie. Dwa etapy będą niezwykle wymagające – kończą się podjazdami, na górę Chełm w Myślenicach i na Przehybę. Tu w ostatnich latach kończył się wyścig.
- Musieliśmy się dostosować do innych wyścigów, ja byłem odpowiedzialny za ustalenie kalendarza – tłumaczy zmianę Kosicki. - Chodziło o to, by nie było kolizji terminów. I nasz wyścig spotkał się z niebywałym odzewem – miałem zapytania z grup z USA, Kanady, Japonii. Musiałem odmówić. Ostatecznie pojedzie 20, bo pięć nie przeszło badań na koronawirusa, które są bardzo rygorystyczne.

Pojedzie więc 20 ekip – 6 polskich plus reprezentacja, reszta zagranicznych. Będą obecne najlepsze polskie grupy z wyjątkiem Tarnovii Tarnowo Podgórne. W barwach Vostera zobaczymy ubiegłorocznego triumfatora – Adama Stachowiaka. Z kolei w barwach Mazowsza Serca Polski pojedzie największy pechowic ubiegłorocznego ścigania – Karol Domagalski. Na drugim etapie przed Nowym Targiem upadł i stracił przytomność. Był w śpiączce, mocno ucierpiał doznając uszkodzeń organów wewnętrznych. Dochodził do siebie, ale był w stanie po rehabilitacji rozpocząć treningi, a potem starty. I teraz staje do rywalizacji, mając w grupie kolegę – dwukrotnego triumfatora MWG Marka Rutkiewicza.

- Faworyci? Uważam, że jest tak wiele silnych ekip, że trudno prognozować – mówi Kosicki. - Nie typuję na zwycięzcę polskiego kolarza, choć Mazowsze przywozi mocny skład, podobnie Voster, które będą silne w górach. Jest jednak wiele mocnych zagranicznych teamów jak te z Norwegii, Guam. Wygra na pewno bardzo dobry góral, z pewnością najlepszy. I to taki który sam sobie pomoże na podjeździe, bo nikt za niego tego nie zrobi. Wyścig cieszy się taką estymą, że przyjeżdża na niego całe polskie kolarstwo, nie brakuje nikogo.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 Ekstra - Zaskakujący finisz Ekstraklasy

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓

Od lat wyścig zaczynał się kryterium w Rynku Gł., które było rozgrywane na punkty, nie na czas. Tym razem zastąpi je „czasówka”. To nie jest nic nadzwyczajnego, już sześć edycji MWG w historii rozpoczynało się takimi etapami.
- Nie starałem się o organizację kryterium – mówi Kosicki. - Trzeba byłoby je robić bez publiczności, a jak to zrobić? Nie jest możliwe spełnienie tych warunków. Były już prologi pod Kobiec Kościuszki czy na trasie z Krynicy do Tylicza. Teraz zastąpiliśmy je czasówką w Lasku wolskim. Ekipy są bardzo jej ciekawe, dopytują się. Tam będą jednak sekundowe różnice. Ten etap będzie bardzo wazny, ale nie decydujący. O losach wyścigu zadecydują „piekielne” podjazdy pod Chełm i Przehybę. Tam można zyskać lub stracić 5 – 10 minut. Etapy konstruowaliśmy tak, by były krótkie, bo gdy są górskie, to nie ma co wydłużać trasy. W ostatnim dniu, zanim kolarze będą podjeżdżać na metę będą się zmagać z trzema innymi podjazdami. Tak samo będzie na I etapie, zanim będzie meta, trzeba będzie radzić sobie z mniejszymi, ale ostrymi górami takimi jak Węglówka czy Kobielnik. Etapy powinny rozstrzygać się na ostatnich 20 km. Jedynie drugi, do Nowego Targu, może skończyć się przyjazdem całego peletonu. Wyścig będzie trzymał w napięciu do samego końca, jeszcze w połowie Przehyby nie będzie można powiedzieć, kto wygrał.
Impreza jest rozgrywana w czasie pandemii, co stanowi pewne wyzwanie dla organizatorów. Wymagania Międzynarodowej Unii Kolarskiej są bowiem bardzo konkretne.

- Wręcz mordercze – twierdzi Kosicki. - Musimy codziennie zdawać raport, protokoły, oświadczenia. Uważałem w marcu, że wyścigu nie da się przeprowadzić, ale weszły w życie konkretne przepisy państwowe dla organizatorów. Mamy więc wytyczne i się do nich dostosujemy. Mogą być przeprowadzone imprezy do 250 uczestników na otwartym powietrzu niezależnie od tego, w jakiej strefie znajduje się dany powiat. Oczywiście bez udziału publiczności. Nie będzie uroczystych dekoracji z publicznością, hostessami. Ekipy będą odseparowane od siebie w hotelach, nie będą miały styku w bufecie, każda miała na tydzień do trzech dni przed wyścigiem przesłać badania na obecność koronawirusa do UCI. Tylko te z negatywnymi wynikami zostały dopuszczone do rywalizacji.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska